Za ten produkt można zapłacić wyłącznie za pomocą płatności elektronicznych.
Od pewnego czasu w wielu państwach demokratycznych daje się zauważyć niezwykłe nasilenie zjawiska określanego jako „mowa nienawiści” albo „język nienawiści”. Nienawiść – podobnie jak miłość czy przyjaźń – towarzyszą Homo sapiens od początku swego istnienia. I to zarówno w relacjach międzyjednostkowych, jak i międzygrupowych. I tak w historii naszego gatunku wyraźnie widzimy nasilanie się w różnych okresach dziejowych jednych lub drugich. Mamy czasy wojen i czasy pokoju. Ostatnio obserwujemy na świecie nasilenie się postaw nacjonalistycznych, faszyzujących i wykluczających. W Polsce wzajemne oskarżanie się dominuje w społecznych relacjach. Te negatywistyczne postawy doprowadziły do pojawienia się nowych słów w języku polskim. Słowa te pochodzą oczywiście z języka angielskiego (który stał się głównym dostarczycielem dla nowomowy polskiej). Angielski czasownik to hate (nienawidzić) wszedł do polszczyzny jako „hejt” i robi niezwykłą karierę. Pojawiają się słowa od niego pochodne: rzeczowniki: „hejter”, „hejterka”, przymiotnik „hejterski”, czasownik „hejtować”. Stają się często używanymi słowami w tekstach publicystycznych, a nawet naukowych. Hejt ma się we współczesnej Polsce znakomicie, symbolem zdziczenia obyczajów stało się zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza w styczniu 2019 r. Niektórzy wierzyli, że stanie się rodzajem katharsis, które uchroni nas przed dalszą eskalacją nienawiści. Kolejne miesiące pokazały jasno, że były to tylko pobożne życzenia. Ulicznymi zamieszkami zakończył się, zorganizowany w lipcu w Białymstoku, Marsz Równości – w uczestników rzucano kamieniami, butelkami i petardami. Niedługo później gminy i powiaty (głównie z południowo-wschodniej części kraju) zaczęły przyjmować uchwały wymierzone w „ideologię LGBT”, a w istocie stygmatyzujące i wykluczające osoby nieheteronormatywne. Tuż przed Świętem Niepodległości swój manifest ogłosił w Internecie były ksiądz katolicki, Jacek Międlar, który zasłynął już wcześniej z antysemickich kazań. W manifeście wzywał do organizowania zbrojnych „szwadronów” i ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej. Radykalizacja konserwatywnej prawicy wywołuje wrogość i pogardę po drugiej stronie sceny politycznej. W ten sposób powstaje błędne koło nienawiści, z którego coraz trudniej się wyzwolić. Opowieść o nienawiści snuć można na różne sposoby. W tym niewielkim tomie staraliśmy się zaprezentować nie tylko odmienne podejścia teoretyczne, ale i różne rozwiązania formalne – od tekstów typowo empirycznych, po rozważania natury filozoficznej. Nie ulega wątpliwości, że nienawiść warto badać i analizować; trzeba też o niej pisać, bowiem jedynie w ten sposób możemy lepiej zrozumieć wszystkie jej uwarunkowania. W naszych czasach coraz trudniej być optymistą, ale nawet jeśli zbudowanie świata bez nienawiści nigdy nie będzie możliwe, możemy przynajmniej osłabić nieco wpływ, jaki ma ona na nasze życie i relacje z innymi. Książka Nienawiść w przestrzeni publicznej i zawarte w niej rozważania dostarczają czytelnikowi kluczy do otwarcia namysłu nad rzeczywistością. Namysłu i refleksji, która praktycznie wyeliminowana jest z publicznego życia, zazwyczaj obecnego w demokracji. W Polsce polityczno-ideologiczne podziały wyeliminowały swobodną refleksję i dlatego ta książka może nieść też przykład rozważań, które starają się poddać analizie to, co bardzo wielu ludzi w Polsce zauważa, ale zapewne nie potrafi się oprzeć dominującemu sposobowi mówienia i reagowania na „przeciwnika”, który już od dawna stał się – wbrew demokratycznym regułom – „wrogiem”. Z recenzji prof. dr hab. Ireneusza Krzemińskiego