Bookendorfina I.
2018-12-02 08:51:17,
ocena: 3
Opinia użytkownika sklepu
"Cisza rozdziela bardziej niż przestrzeń."
Wkraczając w świat książki trzeba mieć się na baczności, na czytelnika czyha nie tylko mroczny i posępny klimat, przepełniony krwistym odcieniem i brutalnym wydźwiękiem, ale również nieustanna niepewność realności, przekraczanie granicy między jawą a snem, balansowanie na cienkiej linii świadomości i niebytu.
Początkowo nie zanosiło się na to, aby powieść w szczególny sposób zaangażowała mnie, wytarty już schemat żony torturowanej przez męża, niewytłumaczalnego zafascynowania mężczyzną czyniącym krzywdę, zaślepienie idealnym obrazem małżeństwa ukazywanym na zewnątrz. Denerwowałam się, że kolejny raz przyjdzie mi przeżywać z główną bohaterką cierpienie i ból, a przy tym znosić nieracjonalność postaw i poczynań. Prawie poddałam się w poznawaniu powieści, kiedy za sprawą wprowadzenia metafizycznych akcentów wreszcie coś zaiskrzyło między mną a fabułą, pojawiło się zaciekawienie i pragnienie poznania, nie tylko zakończenia historii, ale przyczyn występowania pewnych zjawisk, procesów zmiany osobowości, odwoływania do alternatywnych rzeczywistości.
Co prawda, portret Thomasa prosi się o większą głębię i poszerzenie wachlarza emocji, wykroczenie poza ramy bieli i czerni, to jednak autorka wpadła na ciekawy pomysł połączenia jego osobowości z niewypowiedzianymi lękami, ujawnianymi dopiero wtedy, kiedy ktoś dotyka najbardziej wrażliwej i najmocniej skrywanej części istoty życia. Pytanie o szczęście uruchamia w wyobraźni jego definicję, szybowanie myśli w kierunku niezrealizowanych pragnień, niewybranych kierunków, porzuconych wariantów, a później dokonuje się porównanie z rzeczywistością, przy czym wynik może okazać się wyjątkowo zaskakujący. Opowieść zyskałaby, gdyby ją rozwinąć, wprowadzić przekonujące zachowania, nawet z perspektywy fikcji, dopracować styl narracji.
Victoria Page i Thomas Wilde to małżeństwo uznanych pisarzy, wcześniej sława zdobyta przez żonę, teraz popularność spływająca na twórczość męża. Ale za popularnością skrywa się cień czegoś nieuchwytnego, zagadkowego, intrygującego. Thomas zaczyna pokazywać nowe oblicze, wiążące się ze strachem i trwogą, zaś Victorię opanowują przerażające koszmary i prorocze wizje. Na wszystko nakłada się przeprowadzka do Nowego Jorku, wypełnionego zgiełkiem, podporządkowanego szybkiemu stylowi życia i opanowanego przez anonimowość. I jeszcze zwiastująca zło i anomalie czerwonawa poświata Księżyca. Plus za niebanalne zakończenie.
bookendorfina.pl
Monika P.
2018-11-21 13:38:58,
ocena: 3
Opinia użytkownika sklepu
Victoria Page wraz z mężem Thomasem Wilde’m są parą pisarzy. Ona na swoim koncie ma wiele popularnych powieści, ON nie może się pochwalić takim samym sukcesem. Wszystko się jednak zmienia, kiedy mężczyzna oznajmia, iż ma zamiar napisać swój pierwszy kryminał. Niedługo po ukazaniu się „Księżycowego zabójcy”, ktoś morduje kobiety w dokładnie taki sam sposób, w jaki to opisał oraz jak się okazuje nazywają się one dokładnie tak jak w te w jego książce. Kto jest mordercą i dlaczego od momentu wydania tej książki Thomas bardzo się zmienił?
K.C. Hiddenstorm jest absolwentką filologii angielskiej. Na co dzień pracuje jako nauczycielka języka angielskiego. Swoją pierwszą powieść „Władczyni Mroku” wydała w 2016 roku. Do tej pory zetknęłam się z wieloma pochlebnymi opiniami o twórczości autorki, więc postanowiłam w końcu sięgnąć po jakąś jej książkę i sprawdzić, czy na mnie również zrobi tak dobre wrażenie.
Choć książka nie jest obszerna to momentami ciężko było mi przez nią przebrnąć ze względu na styl Hiddenstorm. Tekst zawiera liczne długie, złożone zdania. Spora ilość opisów, która nic nie wnosiła, sprawiała, że momentami lektura odrobinę mnie nużyła, bo oczekiwałam już jakiegoś zwrotu akcji. Autorka w tej książce często przeplatała ze sobą różne wątki oraz przenosiła czytelnika w czasie, np. wracając do wydarzeń z przeszłości bohaterów. Jednak ze względu na to, że rozdziały są bardzo krótkie i w większości nie było to wyraźnie opisane (na przykład datami), czasami się gubiłam i ciężko było mi się połapać w wydarzeniach, szczególnie wtedy, kiedy rozdział opiewał na jedną stronę.
Victorię na początku powieści poznajemy jako małą dziewczynkę i już wtedy doświadczyła, czegoś trudnego, co spowodowało, że było mi jej szkoda. Natomiast później miałam pewien dylemat z tą postacią, bo z jednej z strony stała się ofiarą swojego męża, a z drugiej nie mogę stwierdzić, żeby zachowywała się racjonalnie. Natomiast Thomas jest postacią, której nie polubiłam od samego początku. Autorka bardzo szybko ukazuje go jako męża tyrana, znęcającego się nad swoją żoną. Jednak czy to wystarczy, aby go oskarżać o popełnianie morderstw?
Tym, co mi się podobało w tej książce to to jak Hiddenstorm manipuluje czytelnikiem. Victoria doświadcza sennych wizji, w których widzi swego męża w jeszcze gorszym świetle niż jest w rzeczywistości. Powoduje to, że czytelnik zastanawia się, kto stoi za tymi brutalnymi zbrodniami, ale najważniejsze jest to, że podczas tej lektury nie wiadomo, co jest prawdą, a co nie. Uważam, że autorce udało się stworzyć klimat pełen grozy, tajemniczości i niepokoju.
Kiedy sięgałam po tę lekturę, spodziewałam się thrillera, bo tak w moim odczuciu wynikało z jej opisu. Byłam więc mocno zaskoczona wątkiem paranormalnym. Myślę, że jest to przydatna informacja, bo z pewnością jednych to jeszcze bardziej zachęci do przeczytania tej książki, a innych wręcz przeciwnie, bo nie każdy lubi czytać o takich rzeczach.
„Krwawy księżyc” to thriller z elementami fantastyki. Podoba mi się to jak autorka wodziła czytelnika za nos, jednak nie do końca przypadł mi do gustu jej styl. Myślę jednak, że warto przeczytać tę książkę samemu i wyrobić sobie swoje zdanie. Choć nie jestem zachwycona to pewnie za jakiś czas sięgnę po jakąś inną powieść autorki, aby sprawdzić, czy coś się zmieniło w jej stylu.
Eddieegger B.
2018-10-29 20:08:13,
ocena: 5
Opinia użytkownika sklepu
Co byście zrobili, gdyby w jednej sekundzie wasz życiowy partner zmienił się nie do poznania? Gdyby nagle zaczął was przerażać do tego stopnia, że zaczynacie obawiać się o swoje bezpieczeństwo?
Victoria Page jest szczęśliwą żoną i spełnioną pisarką. Jej mąż - Thomas Wilde - również odnosi sukcesy jako pisarz. Szczególnie, kiedy wydaje swój pierwszy kryminał. "Księżycowy Zabójca" szybko staje się bestsellerem, za czym idzie pasmo nieszczęść... Jakich? Otóż jakiś szaleniec postanowił odtworzyć wszystkie zabójstwa opisane w książce Tom'a. Do tego Vicky coraz częściej śni o własnej śmierci - z rąk męża... Jak skończy się ta dramatyczna historia? Czy tytułowy zabójca zostanie schwytany? Byłam bardzo ciekawa tej fabuły i gdybym tylko w ostatnim czasie mogła sobie na to pozwolić, na pewno przeczytałabym tę powieść w jeden wieczór.
Jestem nią zachwycona przede wszystkim dlatego, że w każdym rozdziale coś się dzieje. Dosłownie każda strona jest niesamowicie emocjonująca. Autorka fabułę serwuje nam z perspektywy wszystkich bohaterów, nawet chorego psychicznie brata Vicky, co dodaje tej historii jeszcze więcej tajemniczości, a nas, czytelników, skłania do wytężenia umysłu i pobudzenia własnej wyobraźni. Bo umysł Henry'ego jest w zadziwiający sposób powiązany z umysłem jego siostry...
Bardzo spodobało mi się to, że w teoretycznie zwyczajnej historii autorka przemyciła elementy fantastyki, w sposób smaczny i nieprzesadzony. Bohaterowie są jednocześnie tajemniczy, przerażający i nierealni.
Dla mnie ta powieść zasługuje na to, żeby po nią sięgnąć!
Ma S.
2018-10-28 17:34:47,
ocena: 2
Opinia użytkownika sklepu
„Krwawy księżyc” to jedna z tych powieści, co do których miałam bardzo wysokie oczekiwania. Intrygujący opis, przyciągająca uwagę niczym magnes metal okładka i pochlebne recenzje. Skusiłam się. Zapragnęłam zanurzyć się w mroczny świat małżeństwa Victorii i Thomasa, zniknąć w odmętach pełnego tajemnic ludzkiego umysłu. Chyba bujałam w obłokach, wyobrażając sobie, jak świetna to musi być powieść. Gdy zaczęłam czytać, boleśnie spadłam na ziemię…
Bardzo bym chciała napisać, że to genialna powieść, którą miłośnicy gatunku koniecznie muszą przeczytać. Bardzo chciałabym, żeby taka właśnie była – trzymająca w napięciu, niepokojąca, mroczna i zdecydowanie warta lektury. Ale siłą woli nie zmienię swoich odczuć i wrażenia, że sięgając po tę powieść, tylko zmarnowałam czas. Opis fabuły bez wątpienia zwiastuje rewelacyjny thriller utrzymany w dokładnie takim klimacie, jaki teoretycznie lubię najbardziej. Świetna okładka z krwawym odciskiem dłoni tylko potęgowała moje nadzieje i oczekiwania w związku z powieścią białostockiej autorki. „Krwawy księżyc” to książka licząca sobie zaledwie 270 stron, byłam więc pewna, że nawet jeśli opowiedziana historia nie przypadnie mi do gustu, to szybko się z nią uporam. Nic bardziej mylnego. W teorii było fantastycznie, w praktyce moim zdaniem coś nie zagrało. Nie możemy zaprzeczyć temu, że Karina Hiddenstorm bierze na warsztat nośny temat, który wydaje się stanowić idealny materiał na krwawy i wciągający thriller. Tak, potencjał był ogromny. Motyw seryjnego mordercy odwzorowującego zabójstwa żywcem wyjęte z kart powieści Thomasa, którym równie dobrze może być sam autor powieści, to coś zdecydowanie w moim guście. Tym bardziej czuję się rozczarowana, że książka sprawiła mi tak mało czytelniczej przyjemności.
Styl autorki z pewnością cechuje czarny humor, który często ujawnia się w absurdalnych i przerażających zarazem rozważaniach głównych bohaterów, w szczególności podejrzewającej męża o mordercze skłonności Victorii. Nie jest ON jednak lekki, przyjemny i łatwy do przetrawienia. Karina Hiddenstorm ma tendencję do konstruowania długich, wielokrotnie złożonych zdań, które następują jedno po drugim. Ciągnące się w nieskończoność opisy oraz bardzo wyraźny deficyt dialogów sprawiają, że nawet stosunkowo krótkie rozdziały i mała – jak na możliwości współczesnych thrillerów – objętość powieści są trudne do zniesienia. Całość dopełnia cyniczne spojrzenie na ludzką naturę i uwypuklenie wszelkich jej niedoskonałości.
Tym, co może się podobać i co na pewno zasługuje na uznanie, jest właściwa autorce umiejętność manipulowania umysłem czytelnika. Duże znaczenie odgrywają w tym przypadku liczne wizje senne, których doświadczają bohaterowie. Oniryzm jest ważnym elementem tej powieści i tym, co sprawia, że – podobnie jak Victoria – sami czasem nie wiemy, czy opisywane wydarzenia to jawa czy sen. Granica między prawdą a fikcją niepokojąco zaczyna się zacierać. Nie będę jednak ukrywać, że prorocze wizje i senne mary, gdy jest ich w nadmiarze, zaczynają mnie męczyć i irytować. Być może wątki paranormalne są znakiem rozpoznawczym twórczości K.C. Hiddenstorm. Zerknęłam na recenzje czytelników, którzy znają tę pisarkę i czytali jej wcześniejsze powieści, i już wiem, że twórczość białostockiej pisarki nie jest dla mnie. „Krwawy księżyc” to moje pierwsze spotkanie z tą autorką i właściwie nie wiedziałam, czego się spodziewać. Teraz już wiem, że książki Hiddenstorm, w których obok wątku thrillerowego pojawia się wątek fantastyczny, to literatura, po którą nie zwykłam sięgać. Książka na pewno znajdzie swoich fanów, którzy będą nią zachwyceni, którzy docenią jej wielogatunkowość, psychodeliczny klimat oraz wątek paranormalny. Ja niestety nie potrafię.