Bookendorfina I.
2018-12-06 09:37:39,
ocena: 4
Opinia użytkownika sklepu
"Czasem brakujących części szuka się latami, ale te poszukiwania zwykle kończą się sukcesem, a najdziwniejsze jest to, że często znajduje się je gdzieś niedaleko."
Jak na kryminał, to zdecydowanie za mało w nim detektywistycznego klimatu, ale jak na powieść obyczajową, to dość ciekawie zapleciona intryga. Na pierwszy plan wysuwają się złożone relacje między ludźmi, tajemnice skrywane przed okiem najbliższych, ponure i nieprzyjemne sekrety, zaś rozwiązywanie zagadki zniknięcia młodej kobiety jest jedynie tłem do snucia opowieści. Książka nie porwała mnie, ale dostarczyła przyjemnego czytania, chętnie zagłębiałam się w rodzinne układy i przyjacielskie zależności, wielopokoleniowe odniesienia do świata, elementy przeszłości determinujące teraźniejszość. I choć dialogi wydawały mi się sztuczne, to jednak niosły ciepłe przekazy. Obserwujemy zmagania z ciężką chorobą, ból po utracie dziecka, smak niespełnionych marzeń, gorycz końca związku małżeńskiego, ale także narodziny miłości, zacieśnianie więzi przyjaźni, pogodzenie się z nieuniknionym, kształtowanie nadziei na przekór wszystkiemu. Czasem zwykły splot okoliczności sprawia, że stykają się losy osób, w niespodziewany sposób, z zaskakującym brzmieniem, ale z esencją zrozumienia i życzliwości.
Andee Lawrence, była detektyw, i Rowzee Cayne, emerytowana nauczycielka, tworzą niezwykłą relację, opartą na szczerości, prawdzie i otwartości. Pierwsza postanawia pomóc zrozpaczonemu ojcu w odnalezieniu informacji, co stało się z zaginioną przed dwoma laty dziewiętnastolatką, a druga dowiaduje się o groźnym guzie w mózgu i ściga z czasem, by uporządkować swoje sprawy. W scenariusz zdarzeń wplecione zostały inne osoby, wzbogacające przybliżaną historię pod względem ilości postaci, ale nie ze względu na dobre ich sportretowanie. Pobrzmiewa racja, że tak naprawdę nigdy nie zna się drugiego człowieka tak, jak nam się wydaje, nie przypuszczamy, że jest ON zdolny do zrobienia czegoś złego. Odgrzebywanie jednych niewygodnych faktów sprawia, że lawinowo pojawiają się niedomówienia i domysły. Jednak, wcześniej czy później, prawda znajduje drogę do wyjścia z cienia i staje się inicjatorem zmian, przetasowań i rewizji opinii.
bookendorfina.pl
Monika P.
2018-11-14 09:01:25,
ocena: 3
Opinia użytkownika sklepu
Andee Lawrence niedawno rozstała się z mężem oraz zrezygnowała z pracy w policji. Postanawia jednak zostać detektywem i przyjmuje zlecenie od rodziny, której przed dwoma latami zaginęła córka. Prowadzone wtedy śledztwo nie przyniosło żadnych odpowiedzi, więc kobieta postanawia podjąć się zadania.
Rowzee Cane to emerytowana nauczycielka, która niedawno dowiedziała się, że ma nowotwór mózgu i choć jej stan szybko się pogarsza, postanawia ona nie informować o tym swojej rodziny i pozamykać swoje sprawy na własnych zasadach. Drogi tych dwóch kobiet w pewnym momencie się skrzyżują. Co je połączy oraz czy uda się dowiedzieć prawdy o tajemniczym zniknięciu sprzed lat?
Susan Lewis jest pisarką zamieszkałą na zachodzie Anglii. Uczęszczała ona do The Red Maid's School w Bristolu. Pracowała między innymi jako dziennikarka w HTV oraz w Thames Television. Debiutowała w 1988 roku książką "Kobiety z klasą" i wydała już ponad dwadzieścia powieści. Dwukrotnie była nominowana do nagrody Romantic Novel Of The Year przyznawanej przez Romantic Novelists' Association. Z twórczością Lewis zetknęłam się przy okazji "Dziewczyny, która wróciła". Niezbyt przypadła mi ona do gustu, więc postanowiłam dać twórczości autorki kolejną szansę.
"Odkąd odeszła" to pierwszy tom cyklu o Detektyw Andee Lawrence. Nie jest to typowy kryminał, więc zapewne miłośnikom mocnych i brutalnych książek z tego gatunku nie przypadnie do gustu. Początek był dobry, ale w dalszej części autorka skupiła się na wątku obyczajowym oraz romantycznym, bardzo szczegółowo opisała codzienność postaci. Bardziej bym zakwalifikowała tę lekturę do gatunku obyczajowego.
Nawiązując do powyższego, nie jest to również książka z nagłymi i częstymi zwrotami akcji oraz brak tu zawrotnego tempa. Wszystko toczy się powoli i rozwija się w swoim tempie. Wątek kryminalny w moim odczuciu za bardzo został zepchnięty na boczny tor. Nie zawsze musi być brutalnie, czy mrocznie, ale zwyczajnie zabrakło mi tu choćby napięcia w oczekiwaniu na dalsze wydarzenia.
To, co zdecydowanie uważam za mocną stronę tej powieści to poruszenie ważnego i trudnego tematu, jakim jest eutanazja. To wciąż temat tabu, o którym moim zdaniem powinno się mówić o wiele więcej. Akurat ten wątek mnie zaciekawił i bardzo chciałam się dowiedzieć jak dalej potoczą się bohaterki, która pragnie umrzeć. Zastanawiałam się, czy poinformuje w końcu swoją rodzinę o stanie zdrowia.
Podsumowując, "Odkąd odeszła" może się podobać, jeśli sięgając po tę lekturę ma się świadomość, że raczej jest to literatura kobieca, w głównej mierze obyczajowa z minimalnym wątkiem kryminalnym. Myślę, że komuś kto nie oczekuje mocnych wrażeń, ta lektura przypadnie do gustu.
Dominika J.
2018-10-11 18:21:44,
ocena: 2
Opinia użytkownika sklepu
Była detektyw Andee Lawrence, aby odegnać myśli o swoim małżeństwie, które właśnie się zakończyło, rzuca się w wir pracy i podejmuje się rozwiązania sprawy zaginięcia nastoletniej Jessiki Leonard. Dziewczyna zniknęła bez śladu ponad dwa lata wcześniej, a jej rodzice, widząc, że policyjne śledztwo utknęło w martwym punkcie, proszą Andee o pomoc.
Emerytowana nauczycielka Rowzee Cayne niedawno dowiedziała się, że ma groźnego guza mózgu, którego pojawienie się ograniczyło jej przyszłość do kilku miesięcy życia. Kobieta postanawia nie informować o tym rodziny, choć jej stan z dnia na dzień ulega pogorszeniu.
Andee i Rowzee nie wiedzą jeszcze, że ich ścieżki spotkają się w nieoczekiwanym momencie i że razem odkryją sekret, który zmieni ich życie. Mroczny i niepokojący sekret, który być może nigdy nie powinien zostać odkryty.
Od bardzo dawna chciałam sięgnąć po powieści Susan Lewis. Odkąd tylko na polskim rynku ukazała się Dziewczyna, która wróciła i Nie ukryjesz się, wyczekiwałam okazji, aby w końcu je przeczytać. Przyciągały mnie do siebie klimatycznymi okładkami, które od razu tworzyły w moim umyśle obraz dobrego, trzymającego w napięciu thrillera, który miał się kryć wewnątrz. Czy rzeczywiście moje wyobrażenia co do książek Susan Lewis były słuszne?
Już na samym początku muszę zaznaczyć, że opis historii znajdujący się z tyłu książki jest według mnie zupełnie nietrafiony, ponieważ można z niego wyciągnąć błędne sugestie. Po pierwsze, można by z niego wnioskować, że dwie główne bohaterki – Andee i Rowzee – spotkają się w jakiejś niespotykanej sytuacji, że ich losy, wcześniej zupełnie ze sobą niezwiązane, nagle się połączą przez jakieś niesamowity zbieg okoliczności. Otóż nie. Kobiety mają masę wspólnych znajomych, mieszkają niedaleko siebie i z pewnością znają się jeśli nie osobiście, to z pewnością z opowieści, ponieważ starsza z kobiet, Rowzee, była nauczycielką córki Andee. Szczerze przyznam, że byłam tym faktem nieco rozczarowana, ponieważ lubię, gdy zupełnie różni bohaterowie spotykają się z sobą w jakiejś nieoczekiwanej sytuacji, a potem łączy ich wspólny cel działania. Taki motyw został świetnie wykorzystany na przykład w powieści Fiony Sussman Ostatni raz, gdy rozmawialiśmy. Jednak tutaj, u Susan Lewis, było to najzwyczajniejsze w świecie spotkanie, które miało być czymś wyjątkowym, a nie było.
Kolejnym elementem mylnie sugerowanym przez opis jest gatunek tej książki. Z pewnością można odnieść wrażenie, że będzie to thriller lub kryminał, ponieważ wiodącym wątkiem ma być zaginięcie młodej piosenkarki Jessiki Leonard. Z takim właśnie przeświadczeniem sięgnęłam po tą powieść, spodziewając się postępującego śledztwa, grona podejrzanych, docierania po nitce do kłębka, jakim byłoby rozwiązanie zagadki… ale, jak to mówi prowadzący jednego z moich ulubionych kanałów na Youtube, „nic bardziej mylnego”. Nie określiłabym tej książki mianem „thrillera”, ponieważ cała powieść może w 20 procentach składa się z tego gatunku, a zdecydowaną większość tworzy warstwa obyczajowa.
Jeśli odwiedzacie mój blog od dłuższego czasu, to widzicie, że nie pojawiają się tu recenzje obyczajówek, ponieważ tego typu książki w ogóle nie leżą w kręgu moich zainteresowań. O wiele bardziej interesują mnie opowieści o wydarzeniach nierealnych, odległych od rzeczywistości lub zwyczajnie rzadko spotykanych. Obyczajówki po prostu mnie nudzą, nie ciekawią i omijam je szerokim łukiem. Kiedy więc okazało się, że Odkąd odeszła to głównie historia kilku postaci, których losy przeplatają się ze sobą, a wątek zaginięcia stanowi tutaj jedynie tło, byłam niepocieszona. Wprawdzie nie mogę powiedzieć złego słowa o stworzonej przez autorkę opowieści, ale nie mogę powiedzieć też nic dobrego. Była… zwyczajna. Prosta. Nudna. Jak to obyczajówka. Gdyby odwrócić proporcje i zastąpić obyczajową część tej książki tą kryminalną, od razu otrzymalibyśmy historię intrygującą, może nie całkiem oryginalną, ale absorbującą.
Problem miałam również ze stylem autorki. Zwykle nie zwracam szczególnie dużej uwagi na ten element książki – albo pióro pisarza mi pasuje, albo nie – ale w tym przypadku coś mi tutaj nie pasowało. Ciężko jest mi to opisać, ale styl Susan Lewis był dla mnie bardzo… odległy. Jakby autorka nie chciała się angażować w wydarzenia powieści i stale zachowywała dystans, przez co narracja stała się bardzo sucha i wyprana z emocji. Nie znalazłam w niej dużo uczucia i choć można by pomyśleć, że narracja trzecioosobowa zwykle bywa bardziej obiektywna i ogólna, niż ta prowadzona z perspektywy konkretnego bohatera, tutaj wyjątkowo brakowało mi lekkości, wyczucia i „tego czegoś”.
Co do bohaterów, to również nie mam do przekazania dobrych wiadomości. Teoretycznie zarówno główne bohaterki, jak i te postacie pojawiające się rzadziej, różnią się od siebie wieloma elementami, to w moim umyśle zlewały się w jedną masę, z której zaledwie po dwóch dniach po skończeniu lektury jestem w stanie wyłowić Andee, Rowzee i jej siostrę Pamelę, zaginioną Jessikę, jej ojca i brata i… to wszystko. Susan Lewis nie stworzyła bohaterów, którzy wzbudzaliby w czytelniku sympatię lub jakieś głębsze uczucia. Ja darzyłam ich pełną obojętnością.
Odkąd odeszła nie jest książką złą, lecz… nie dla mnie. Spodziewałam się po niej czegoś zupełnie innego i to może dlatego nie mogę się pozbyć uczucia rozczarowania. Chciałam ujrzeć emocjonujący thriller z wątkiem zaginięcia, a dostałam powieść obyczajową, w której zaginięcie jest pozostawione bardzo na uboczu. Do tego dodajmy nieprzyjemny styl autorki i mało wyraziste postacie, a otrzymamy jedną z wielu książek, na którą moim zdaniem nie warto tracić czasu. Jestem jednak ciekawa, czy inne powieści Susan Lewis wypadają lepiej niż Odkąd odeszła i nie wykluczam, że dam im w przyszłości szansę.
booksofsouls.[Adres usunięty]
Karolina M.
2018-09-28 14:28:00,
ocena: 5
Opinia użytkownika sklepu
Susan Lewis jest mi aktualnie dość dobrze znana. To już trzecia jej powieść, którą przeczytałam i każda kolejna robi na mnie pozytywne wrażenie. "Odkąd odeszła" to pierwszy tom serii z detektyw Lawrence w roli głównej i bardzo chętnie będę ją kontynuować. Jednak muszę ostrzec miłośników rasowych kryminałów, gdyż ta pozycja nie jest jednym z nich. Choć ma wątki podchodzące pod ten gatunek, to zdecydowanie zaliczyłabym tę powieść do obyczajowych lub dramatów. Jednakże znajdziemy tu kilka ciekawych tematów, które porusza Susan.
Rowzee Cane to lokalna emerytowana już nauczycielka. Właśnie dowiedziała się, że ma groźny nowotwór mózgu. Postanawia jednak nie informować swojej rodziny o chorobie i za ich plecami spisuje testament. Mało tego robi wszystko by zorganizować sobie tak zwaną śmierć na życzenie. Chce wyjechać do Szwajcarii, gdzie pewna placówka świadczy takie usługi. By poddać się eutanazji, Rowzee musi spełnić kilka warunków, które skrupulatnie odnotowuje. Mimo pogarszającego się gwałtownie stanu zdrowia udawanie przed siostrą i bratem idzie jej całkiem nieźle.
Amanda Lawrence właśnie rozstała się ze swoim mężem. Córka oraz syn mają ogromne pretensje, że rozbija ich rodzinę. Jak by tego było mało, kobieta niedawno zrezygnowała z pracy w policji i została detektywem. Pewna rodzina zatrudnia ją, by zajęła się zaginięciem ich córki. Dwa lata temu Jessica miała przyjechać do rodzinnego domu. Nigdy tam jednak nie dotarła. Śledztwo, które prowadziła, policja stanęło w martwym punkcie. Amanda podejmuje się zadania, by spróbować odnaleźć dziewczynę czy to żywą, czy martwą.
Drogi Rowzee i Amandy w pewnym momencie się krzyżują. Starsza kobieta chciałaby pomóc w śledztwie, ale jej problemy z pamięcią i ogólnym stanem zdrowia zdecydowanie jej to utrudniają. Okazuje się za to, że jej brat bardzo chętnie zrobi to za nią. A, że kilka lat temu ON i Amanda mieli romans.
Czy Rowzee zdecyduje się na powiedzenie rodzinie o stanie swojego zdrowia? Czy między jej bratem a panią detektyw odżyją dawne uczucia? Czy Jessica zostanie znaleziona?
Czytając tę powieść zadacie sobie o wiele więcej pytań niż zrobiłam to przed chwilą ja. Jednak na każde z nich znajdziecie odpowiedź. Choć książka nie jest wybitna to zdecydowanie warta uwagi. Należało by jednak wspomnieć, że jest to stricte kobieca literatura i mężczyźni raczej zachwyceni nią nie będą.