Anna P.
2018-06-17 21:03:58,
ocena: 4
Opinia użytkownika sklepu
[Adres usunięty]
Przy ostatniej recenzji „Białego kruka” wspominałam, że na jakiś czas daję sobie spokój z fantastyką. Ale nie od dziś wiadomo, że kobieta zmienną jest. Dlatego też mając wolny wieczór, postanowiłam sięgnąć po coś lekkiego i mój wybór padł na „Laristę” Melissy Darwood. Przepełniona wieloma wątpliwościami, obawiając się kolejnego rozczarowania tym gatunkiem, postanowiłam dać ostatnią szansę tego typu książkom. I wiecie co? Nie żałuję swojej decyzji.
Larysa przez całe swoje życie marzyła o miłości od pierwszego wejrzenia. I to takiej, która nigdy nie przeminie. Kiedy na swojej drodze spotyka Gabriela, tajemniczego Nieznajomego z jej sennego koszmaru, jeszcze nie wie, że całe jej życie niedługo się zmieni. Zarówno on, jak i niedawno poznany Daniel, mają plany względem dziewczyny. Jednak tylko jeden z nich ma przyjazne zamiary. Czy dziewczyna wybierze mądrze?
Życie Larysy całkowicie się zmienia, kiedy pojawia się w nim Gabriel. Ten mężczyzna coś ukrywa, coś, co sprawia, że dziewczyna czuje się śledzona. Kim są tajemniczy Guardianie i Tentatorzy? Dlaczego życie Larysy jest w niebezpieczeństwie? Czy w dzisiejszych czasach jest miejsce na miłość od pierwszego wejrzenia?
Sam opis fabuły, przyznam szczerze mnie nie porwał. To, co w głównej mierze zadecydowało o tym, że sięgnęłam po „Laristę” była… okładka. To przenikliwe spojrzenie faceta z okładki aż wołało bym dała tej historii szansę, choć miałam wobec niej pewne opory. Ten fragment o szukaniu miłości, tajemniczy, mroczny chłopak i ten las w tle. Czekałam tylko, aż nagle w którymś momencie zza drzewa wyskoczy świecące w słońcu wampirzysko. Na całe szczęście autorka zaserwowała czytelnikom oryginalną i ciekawą fabułę, która wciąga już od pierwszych stron.
Oprócz ciekawej fabuły, warto wspomnieć o całym warsztacie autorki, począwszy od świetnego stylu pisania do zdolności wykreowania inteligentnych i sympatycznych bohaterów. „Larista” jest historią dopracowaną, wciągającą już od pierwszych stron i nie wypuszczającą ze swych objęć aż po ostatnią stronę.
Dla tych, co jeszcze nie wiedzą – Melissa Darwood to polska autorka takich powieści jak „Luonto”, „Tryjon”, czy „Pryncypium”. Słyszałam jak dotąd wiele dobrego na temat jej twórczości, ale jakoś nigdy nie było okazji by przekonać się na własnej skórze czy to prawda. Teraz już wiem, że z pewnością muszę to zmienić i sięgnąć po inne jej powieści.
Jestem przekonana że ta niezwykła szarmanckość jednego z bohaterów zachwyci większość czytelniczek, a inteligentne i nietuzinkowe dialogi umilą czas każdemu, kto ma dość bezsensownych wymiany zdań bohaterów o… NICZYM. Waszą uwagę z pewnością przykuje również główna bohaterka, która jest idealnym przykładem wyjścia poza schemat. Na reszcie doczekałam się bohaterki, która nie wpakowuje się tarapaty przez własną głupotę i chęć zwrócenia na siebie uwagi, a ponad to, umie inteligentnie się wypowiadać, ale też i zażartować. Nie posługuje się przez cały czas ironią i sarkazmem, jednocześnie myśląc że jest przez to fajna.
To, co jeszcze zwróciło moją uwagę w tej książce to poruszane w niej tematy dotyczące śmierci i życia, ale nie w jakoś dołująco czy przygnębiająco, ale w taki „przyjemny” nieco melancholijny sposób. Niby zwykła fantastyka dla młodzieży, ale momentami zachęcająca do przemyślenia pewnych istotnych, życiowych kwestii.
Po pierwszym spotkaniu z twórczością pani Darwood muszę przyznać, że jestem miło zaskoczona. „Larista” to naprawdę bardzo dobra (polska!) fantastyka, którą pokochają wielbiciele paranormal romance. Z niecierpliwością będę wyczekiwała kolejnego tomu tej serii.
Moja ocena: 8/10