Klaudia Aleksandra G.
2017-04-16 19:14:33,
ocena: 4
Opinia użytkownika sklepu
Czasami nasz umysł potrafi wyprzeć z pamięci pewne wydarzenia. Wspomnienia, które mogłyby nas zniszczyć. Nie jesteśmy tego świadomi. Być może mamy wrażenie, że coś jest nie tak, lub nie odczuwamy tego żadnych skutków. Kiedy wydarzy się w naszym życiu coś złego, wstrząsającego, a my jesteśmy tego świadkami lub sprawcami, zapominamy. Jesteśmy niczym dzieci - nieświadome otaczającego nasz świata, a w tym przypadku zdarzeń z przeszłości. Nasz umysł pragnie nas chronić - takie ma zadanie, więc wypiera to, co mogłoby nas zniszczyć. Może obwiniać o to, co się stało kogoś innego. Błądzić we mgle wspomnień. Szukać sprawców, choć tak naprawdę to właśnie my stoimy w centrum tego całego zamieszania. Po prostu tego nie pamiętamy i prawdopodobnie nigdy sobie nie przypomnimy, ponieważ te wspomnienia mogłyby nas zniszczyć... Kochani, zapraszam was dziś na recenzję książki, co do której mam mieszane odczucia. Niby była ciekawa, ale czegoś mi w niej zabrakło. Kiedy przeczytałam opis ,,Strażników światła" Abby Geni byłam niezwykle podekscytowana i zaintrygowana tą powieścią. Autorka miała dobry pomysł, ale coś poszło nie tak... Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej, zapraszam do zapoznania się z całą recenzją!
,,Za każdym razem, gdy coś pamiętamy, zmieniamy to. Taka już natura naszego mózgu. Wyobrażam sobie wspomnienia jako pomieszczenia w domu. Kiedy wchodzę do środka, nie mogę się powstrzymać przed zmienieniem pewnych rzeczy - roznoszę po wnętrzu błoto, przesuwam meble, kopnięciem wzbijam kurz w powietrze. Z czasem te drobne zmiany się kumulują."
SZALENIE WCIĄGAJĄCA OPOWIEŚĆ, W KTÓREJ NIEPOKÓJ STALE WISI W POWIETRZU
Siedmioro ludzi. Jedna mała wyspa. Wyizolowane środowisko, ograniczona grupa, problemy z zaufaniem oraz bezwzględna, tylko pozornie losowa śmierć raptownie zbierająca żniwo... Strażnicy światła to thriller, który przedstawia świat dzikiej natury i spektakl grozy.
Miranda jest fotografką natury, która została wysłana na zawodową misję. Jej zadaniem jest robienie zdjęć ukazujących piękno otaczającej przyrody maleńkiej wyspy. Towarzyszy jej jedynie sześciu osobliwych naukowców. Dzień po dniu, Miranda jest świadkiem niewiarygodnych wydarzeń; pogłębia swoje przywiązanie do egzotycznych wysp i... współtowarzyszy. Jednak mimo zażyłości, czuć dziwny niepokój w powietrzu - budzące lęk podejrzenia. Atmosfera robi się coraz gęstsza; słychać szepty o legendzie mówiącej, że miejsce ich zamieszkania zwie się "Wyspami Śmierci"... A z każdym kolejnym aktem przemocy robi się... duszno. I już każdy jest podejrzany o najgorsze.
NIEWYMOWNA KOMPOZYCJA MONSTRUALNEGO NIEPOKOJU ORAZ TRWOGI, KTÓRĄ CZUJESZ, OGLĄDAJĄC SIĘ NIEUSTANNIE PRZEZ RAMIĘ
,,Pamięć oznacza spisywać na nowo. Fotografować oznacza zastępować. Jedyne pewne wspomnienia, jak sądzę, to te, które zostały utracone. To te mroczne zakamarki umysłu. Nieotwarte, niedotykane, nienaruszone."
Wyspy Farallońskie zwane są Wyspami Umarłych. Upiorne, praktycznie bezludne zafascynowały Mirandę, odkąd dowiedziała się o ich istnieniu. Młoda kobieta od lat fotografuje naturę, a ten zapomniany zakątek w świecie jest jednym z najbardziej zaludnionych gatunkowo miejsc. Skalisty archipelag przyciąga dziewczynę niczym magnes, a ona sama nie może zbyt długo się mu opierać. Po wielu próbach udaje się jej zdobyć pozwolenie i ma rok na obserwowanie i uwiecznianie mrocznej, a zarazem zachwycającej natury. Miranda musi zamieszkać z kilkoma ekscentrycznymi biologami, których dni wypełnia spisywanie i obserwowanie zachować zwierząt. Dziewczyna pragnie samotności i tylko na Wyspach Umarłych zaczyna odczuwać spokój. Do czasu...
Niedługo po przyjeździe na archipelag kobieta zostaje zaatakowana przez jednego z biologów. Wyspy Farallońskie mają to do siebie, że nikt nie ingeruje w to, co się dzieje. Miranda zostaje okrutnie skrzywdzona i boi się stawić czoła swojemu sprawcy, ale kilka dni później zostaje on znaleziony martwy. Tropy nie są dokładne. Policja postanawia uznać to za nieszczęśliwy wypadek. Miranda powoli zaczyna czuć się bezpiecznie i przywiązuje się do tego mrocznego, dzikiego miejsca. Wyspy Farallońskie kryją wiele sekretów, a legendy o nich sprawiają, że krew zamarza w żyłach. Miranda zaczyna czuć, że jest we właściwym miejscu na świecie, ale wtedy dochodzi do kolejnych wypadków. Kobieta zaczyna czuć niepokój. Czy może jeszcze komukolwiek zaufać?
,,W przeszłości pragnęłam ruchu dla samego przemieszczania się. Aby od czegoś uciec. Żeby znaleźć się gdzieś indziej, gdziekolwiek, byle dalej. Ale zew tych wysp był nie do pomylenia z niczym innym. Przyciągały mnie jak magnes. Jak grawitacja."
,,Strażnicy światła" to podróż przez mroczną stronę natury, która zachwyca swoją dzikością oraz ciemną stroną ludzkości, jej zakątkach, które mają w sobie mrok. Abby Geni zachwyca opisami niezwykle intrygującej, pięknej w swojej tajemniczości przyrody, która staje naprzeciw współczesnym technologiom i wygrywa swoją bezwzględnością. Autorka rozbudziła moją ciekawość właśnie opisanym pięknem, tajemnicą, którą skrywa otaczający nas świat. Chciałabym kiedyś wyruszyć w taką podróż, by zostać sam na sam z potęgą natury i odnaleźć spokój. Historia podzielona jest na cztery części: sezon rekinów, sezon wielorybów, sezon fok oraz sezon ptaków, które pozwalają czytelnikowi dowiedzieć się czegoś więcej o tych stworzeniach. Zakochałam się w tych opisach, ale mimo to, czegoś brakowało mi w tej historii. Główna bohaterka nie wzbudziła we mnie zbyt wiele emocji, choć inne postacie już tak. Zaciekawiłam się tajemniczą zjawą, o której wiedzą wszyscy na wyspie, ale późniejsze opuszczenie przez autorkę tego wątku sprawiło, że poczułam się oszukana. Brakowało mi w tej historii emocji oraz bardziej rozbudowanej akcji. Czegoś, co sprawiłoby, że z wielką niecierpliwością czekałabym na zakończenie. Autorka miała wielki potencjał, ale sądzę, że go trochę zmarnowała. Ta opowieść mogłaby potoczyć się inaczej, bardziej rozbudzić ciekawość czytelnika, choć koniec historii w pewnym sensie to wynagradza. To, co się stało, okazało się niespodzianką, która mną wstrząsnęła. Nie spodziewałam się czegoś takiego.
,,Istnieją sekrety, które mają na zawsze pozostać nieodkryte. Ukochane osoby umierają. Niebezpieczeństwa nie da się zawsze dostrzec z wyprzedzeniem. Zło czasem uchodzi na sucho. Nie ma ładu, nie ma bezpieczeństwa. Wierzę, że to właśnie próbowałaś mi powiedzieć."
Jeśli szukacie powieści, która rozbudzi waszą wyobraźnię, otworzy ją na niesamowitą siłę natury, ukaże skaliste archipelagi pełne mrocznych tajemnic oraz ukaże prawdziwą potęgę przyrody, to najnowsza powieść Abby Geni wam to zagwarantuje. Niesamowite, tajemnicze, piękne opisy otaczającego nas świata, o którym nie myślimy zbyt często, dawne legendy, które czekają tylko, aż ktoś je odkryje, bohaterowie, których historie czasami wami wstrząsną - tego możecie się spodziewać. ,,Strażnicy światła" to nie jest zła powieść, po prostu czegoś w niej zabrakło - jakiejś szczypty magii, która sprawiłaby, że nie mogłabym się od niej oderwać. Autorka ma duży potencjał i mam nadzieję, że wykorzysta go w swoich kolejnych książkach, po które sięgnę. Być może nie będę pierwsza w kolejce w dniu premiery, ale na pewno z czasem coś z jej twórczości wpadnie w moje ręce. ,,Strażnicy światła" to powieść dla osób, które pragną przenieść się do innego świata, gdzie współczesna technologia przegrywa w walce z niesamowitą potęgą natury. Sądzę, że warto ją przeczytać, choćby dlatego, by przekonać się, jak wpłynie na was. Być może zachęci do odbycia podróży w nieznane tak jak mnie. Jedno jest pewne - wasza wyobraźnia będzie musiała pracować na wysokich obrotach!
Małgorzata S.
2017-04-14 09:31:37,
ocena: 4
Opinia użytkownika sklepu
Czytając opis książki, a zwłaszcza fragment, w którym zapowiadane są kolejne akty przemocy, podejrzenia Mirandy w stosunku do swoich towarzyszy i jej brak zaufania, spodziewałam się sporej dawki emocji, napięcia, dreszczyku. Jak pisałam wcześniej, od razu miałam skojarzenia z kryminałem Christie. Tymczasem dostałam coś zupełnie innego. Nie tylko od I nie było już nikogo (co oczywiście jest plusem), ale również od moich oczekiwań. Myślałam, że zagrożenie będzie rosnąć, główna bohaterka będzie drżeć o swoje życie, uwięziona na odludziu z grupą zbzikowanych naukowców. Pod tym względem zawiodłam się, a moje nadzieje nie zostały spełnione. Miranda owszem, żyła na skalistym archipelagu, gdzie czekały na nią liczne niebezpieczeństwa, ale głównie związane z dzikimi zwierzętami i trudnym terenem. Ponurego charakteru historii dodawało otoczenie, w którym rozgrywała się akcja.
Brawa dla autorki za oddanie klimatu wyspy. Czytając mogłam sobie doskonale wyobrazić opisywane miejsce. Przed oczami stało mi skaliste wybrzeże, otoczone gęstą mgłą. Aż miałam ochotę mocniej opatulić się kocem. Słyszałam krzyk ptaków zataczających koła na niebie i szukających swojej ofiary. Widziałam czające się w głębinach rekiny, a także majestatyczne wieloryby. Wyobrażałam sobie dzikość krajobrazu, jego surowość, nieskażoną przez człowieka. Chociaż sama nie mogłabym żyć w takim oddaleniu od cywilizacji i bliskich, a także klimat Wysp Farallońskich nie przypadłby mi do gustu, mogłam po części zrozumieć, dlaczego Miranda zakochała się w tym miejscu.
Akcja powieści toczy się powoli, jest leniwa i jakby trochę ospała, senna. Może to klimat wyspy, może inne czynniki. Duża część książki poświęcona jest zwierzętom, które badają naukowcy. Miranda ogląda je, fotografuje, jest biernym obserwatorem pierwotnych instynktów, nietkniętej przyrody. Podczas wielu godzin spędzonych na obserwacjach, Miranda wspomina swoje pracę, rodziców. Strażnicy światła to analiza uczuć bohaterki, jej charakteru i doświadczeń, które wpłynęły na jej życie. Abby Geni pokazuje również, jak ludzie uczą się nie ingerować w naturę, a także w życie swoich współtowarzyszy. Tutaj również stają się biernymi obserwatorami, prawie jakby badali ludzką naturę.
Dopełnieniem powieści, a zarazem wytłumaczeniem skąd się wziął tytuł, jest legenda o poprzednich mieszkańcach wyspy; legenda, w której przewija się nazwa Wyspa Umarłych.
Strażnicy światła mieli być olśniewającym debiutem. Przyznaję, że dostałam ciekawą lekturę, wciągającą pomimo swojej spokojnej narracji i powolnej akcji. Książka jest dobrze napisana, bohaterowie są interesujący, ale odczuwam niedosyt. Nie zachwyciłam się nią tak, jak tego oczekiwałam.
Nerw S.
2017-04-10 12:29:46,
ocena: 5
Opinia użytkownika sklepu
Bardzo dobra mroczna opowieść - z genialną atmosferą, świetnie kreowanym poczuciem małości i bezbronności wobec przyrody oraz wyrazistymi bohaterami. Ma kilka drobnych wad, ale to, jak autorka kreuje grozę przyrody, bezbronność wobec ludzkiego wyzucia z uczuć oraz samych bohaterów zasługuje na wszelkie wyróżnienia. Polecam każdemu, kto lubi horrory, thrillery i opowieści z dreszczykiem.
A po nieco dłuższą recenzję zapraszam na Nerw Słowa:
[Adres usunięty]
Justyna F.
2017-03-29 10:55:45,
ocena: 3
Opinia użytkownika sklepu
Miranda to doświadczona fotograf przyrody. Pracowała w najbardziej ekstremalnych warunkach w różnych zakątkach Ziemi. Niemniej nawet dla niej Wyspy Farallońskie stanowią nie lada wyzwanie. Przez rok całkowitego odcięcia od cywilizacji za jedynych towarzyszy będzie miała szóstkę naukowców biologów i żyjące na wyspach dzikie zwierzęta. Fizyczne niedogodności z pewnością da się znieść, ale czy Miranda opuści wyspy będąc taką samą osobą, jak w dniu przybycia?
Całość recenzji dostępna pod adresem: [Adres usunięty]
Królewskie R.
2017-03-28 13:56:42,
ocena: 5
Opinia użytkownika sklepu
Miranda jest fotografką natury. Przypłynęła na wyspę, aby zrealizować swoje największe pragnienie- fotografowanie surowej natury na własną rękę. Towarzyszy jej sześcioro naukowców. Z dnia na dzień, kobieta zakochuje się w tym osobliwym miejscu. Bardzo szybko również zżywa się z mieszkańcami wyspy. Niestety nie może czuć się bezpieczne, bowiem zostaje napadnięta we własnym pokoju przez jednego ze współlokatorów. Niebawem ten sam człowiek tonie w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach. W powietrzu unosi się dziwny niepokój, a wśród mieszkańców czuć swoiste napięcie. Atmosfera robi się coraz gęstsza. Z każdym kolejnym aktem przemocy robi się duszno. A każdy jest podejrzany o najgorsze.
Na kartach powieści poznajemy wydarzenia obecne- czas spędzony na wyspie, towarzyszące temu wydarzenia, piękne widoki, fascynujące zwierzęta, oraz wspomnienia Mirandy- śmierć matki, obojętność ojca, pierwsze chwile z aparatem w ręku. Nie brak również refleksji bohaterki nad obecnym życiem jak i przeszłością. We wszystkim przewija się śmierć matki i jej nieobecność. I muszę przyznać, że to chyba jedno z niewielu rzeczy, które tak pochłonęły mnie w tej książce. Pozostałymi były te fragmenty, gdzie można było w nich spotkać Micka, mojego ulubionego bohatera i Olivera, złośliwą ośmiorniczkę.
Pozostałe fragmenty, pomimo, że barwne w opisy, nie zainteresowały mnie. Może to dlatego, że wyspa, choć magiczna, nie zrobiła na mnie tak wielkiego wrażenia, jak na głównej bohaterce, a może dlatego, że nie polubiłam pozostałych bohaterów powieści. Lucy była dosyć dziwną bohaterką, początkowo energiczną, potem bardziej ponurą. Andrew z kolei nie pozwolił poznać się od tej dobrej strony. Charelene od początku niezbyt ufałam, a Forest był niezbyt wyróżniający się. Pod koniec polubiłam trochę Galena, kiedy poznałam jego historię, a także na końcu, kiedy okazało się, że znał wszystkie tajemnice wyspy... Nikt jednak nie zrobiła na mnie takiego ważenia jak Mick.Był on człowiekiem bardzo pogodnym. Okazał się godnym, wiernym i oddanym przyjacielem. Miranda nie była aż tak bliska mojemu sercu, jednak również ją polubiłam i współczułam w trudnych chwilach.
Fabuła powieści rozwija się stopniowo. Jednak delikatny strach i lekki dreszczyk niepokoju towarzyszą czytelnikowi przez cały czas. Na wielkie uznanie zasługuje również okładka. Taka niezwykła, tajemnicza, zachwyca prostotą.
Biały N.
2017-03-28 11:54:24,
ocena: 4
Opinia użytkownika sklepu
Wyspy Farallońskie, zwane także Wyspami Umarłych, to skalisty archipelag położony na Oceanie Spokojnym. To chroniony rezerwat przyrody, w którym pory roku zastąpiły sezony panowania różnych gatunków - na Wyspach występuje sezon rekinów, wielorybów, fok oraz ptaków. Natura nie jest tu przyjazna - ciągły chłód, smagający wiatr, uporczywa wilgoć i stała obecność drapieżników sprawiły, że wielu ludzi straciło życie na Wyspach Farallońskich. Wielu zaginęło bez śladu. Jednak piękno i tajemniczość Wysp przyciąga. Czające się wszędzie niebezpieczeństwo nie pomniejsza magnetyzmu tego miejsca. Wyspy Umarłych skusiły także Mirandę, główną bohaterkę powieści "Strażnicy światła" autorstwa Abby Geni.
Miranda jest fotografem przyrody. Osobista tragedia popchnęła ją do ciągłego podróżowania po świecie i uwieczniania natury na profesjonalnych ujęciach. Kobieta przybywa na Wyspy Farallońskie jako siódmy stały rezydent, dołączając do grupy sześciu stacjonujących tu biologów. Niedługo po swoim przyjeździe Miranda zostaje brutalnie zaatakowana przez jednego z współlokatorów. Kilka dni później mężczyzna ginie, a jego śmierć staje się początkiem serii makabrycznych wypadków. Czy na pewno wszystkie były przypadkowe?
"Strażnicy światła" to powieść z wyjątkowo silnym, niezwykłym klimatem. Z niemal każdego zdania bije aura Wysp Farallońskich, ich groza i niebezpieczeństwo, ich brutalność i nienawistność. Poczucie pustki i odosobnienia, które towarzyszy bohaterom książki, oplata także czytelnika. Na skórze czuje się porywisty wiatr, do uszu dobiegają krzyki fok i ptaków, a do nozdrzy słony zapach morza. Zewsząd otacza nas niepokój, świadomość zagrożenia. Mimo wszystko dajemy się porwać Wyspom Umarłych, dajemy się porwać ich klimatowi i całkowicie się w nim zatracamy.
Abby Geni zachwyca pięknymi opisami przyrody. Bezwzględne polowania rekinów, majestatyczność wielorybów i czarujące focze szczenięta pozwalają spojrzeć na Wyspy Farallońskie oczami ich rezydentów. Pozwalają dostrzec zjawiskowość natury, nawet tej najbardziej niebezpiecznej. Nie chcemy niczego w niej zmieniać, nie chcemy jej łagodzić. Bezwiednie stajemy się tacy, jak bohaterowie powieści - bierni obserwatorzy, którzy nie mogą ingerować. Mogą tylko patrzeć i chłonąć niezwykłość Wysp.
Tyle tylko, że w tym pięknym, wyjątkowym miejscu niewiele się dzieje. Akcja książki rozwija się powoli, bardzo powoli. Nieliczne momenty żywszych wydarzeń są mało emocjonujące i występują zbyt rzadko. Być może sama się oszukałam, spodziewając się wciągającego thrillera z wartką akcją, ale jestem trochę zawiedziona. "Strażnicy światła" noszą rysy dreszczowca, jednak moim zdaniem nie są nim w pełnym znaczeniu tego słowa. Za mało w nich energetycznego działania, a fabuła jest nieco rozwleczona. Możliwe, że zbytnie przyspieszenie akcji wypłynęłoby niekorzystnie na aurę Wysp Farallońskich, ale takie rozciągnięcie to chyba przesada w drugą stronę. Zdradzę jednak, że niedosyt rekompensuje nieco zakończenie, które mocno zaskakuje i spełnia warunki rasowego thrillera.
Surowa i nieprzystępna natura, zdradliwe morze i czające się wokół niebezpieczeństwo - to właśnie "Strażnicy światła" Abby Geni. Powieść, która oczarowuje niesamowitym klimatem oraz fascynującą przyrodą, ale też nieco nuży mało dynamiczną fabułą. Jest piękna, lecz jednostajna, wyjątkowa, lecz trochę spowolniona. Mimo wszystko uważam, że warto po nią sięgnąć - dla cudownych opisów, dla absolutnie wyjątkowego nastroju, dla wiedzy z zakresy biologii oraz dla wyrobienia własnej opinii.
Paulina P.
2017-03-28 00:37:00,
ocena: 5
Opinia użytkownika sklepu
Od czego by tu zacząć. Hmmm.. Trudno opisać książkę, która podbiła nasze serca w 100%. Opisy hipnotyzujące, intrygujące, że z każdym kolejnym zdaniem, a nawet słowem chce się czytać więcej, więcej i jeszcze więcej *_*
Styl jak na debiut - mistrzowski, niespotykany.
Inne thrillery zazwyczaj zniechęcały mnie zbyt krwawymi i obrzydliwymi opisami, które sprawiały, że książki lądowały w kącie.
Lecz ten mimo łagodniejszych opisów sprawił, że moje serce i tak biło szybciej, nie miałam zawahań aby ją odłożyć, wciągała jak żadna inna *_* - Lila
Czytając książkę z łatwością utożsamicie się z główną bohaterką, która nie potrafi zapomnieć o swojej przeszłości. Opisy miejsc bardzo realistyczne, że czujesz jak byś tam był.
Książka, która zostanie długo w naszej pamięci i na pewno to nie był ostatni raz z tą książką, z pewnością do niej wrócimy
Pozytywne zaskoczenie co do książki i autorki w 100% Polecamy!!!
Zaczytane z Mazur :)
Małgorzata K.
2017-03-27 19:27:20,
ocena: 3
Opinia użytkownika sklepu
Realia książki są osadzone na Wyspach Farallońskich, skalistym archipelagu niedaleko wybrzeża kalifornijskiego. Mała, dzika przestrzeń, potężne wiatrzyska, zimna woda oraz niebezpieczne zwierzęta. A do tego miejscowe legendy dotyczące umarłych. To wszystko zdaje się być idealną podkładką dla zbliżającego się niebezpieczeństwa. Ten pomysł spodobał się niezwykle, gdyż nie ma nic lepszego jak prawdziwe łono natury i sensacja, ale samo wykonanie i styl pisania niekoniecznie przypadły mi do gustu. Mimo wcześniejszych zapewnień, w książce prawie w ogóle nie pojawia się owa "klątwa", a tekst zawiera za dużo zbędnych i ciągnących się opisów, rzeczy.
Abby Geni wykreowała jednak całkiem udaną bohaterkę i paru jej towarzyszy. Miranda kocha fotografować naturę i pragnie uwiecznić na zdjęciach piękno Wysp. Dziewczyna jednak nie może pogodzić się ze swoją przeszłością, przez którą ciężko jest jej żyć normalnie. Archipelag sprawia, że w końcu udaje się jej to przezwyciężyć. Ale oprócz niej na wyspie przebywa sześciu biologów, którzy nad wszystko stawiają sobie zasadę nieingerencji w działalność przyrody. Tu nie ma miejsca na uczucia, są tylko fakty. Przez takie usposobienie pomiędzy mieszkańcami panują bardzo napięte stosunki, które jeszcze bardziej podkreślają napiętą atmosferę książki.
Strażnicy Światła to książka, która pomimo ciekawych realiów zawiodła mnie. Przed przeczytaniem liczyłam na dawkę naprawdę dobrego thrillera, ale wielka tajemnica, która miała się pojawić, nie została zawarta, a fragmenty lektury były czasem dla mnie uciążliwe przez swoją niepotrzebną objętość. Gdybym chciała może znalazłabym parę plusików, ale książkę uważam za (bardzo) średnią.
Można przeczytać, odłożyć na półkę i zapomnieć.
Recenzja pochodzi ze strony filiżanka ksiązkoholika
Urszula S.
2017-03-25 20:29:12,
ocena: 4
Opinia użytkownika sklepu
Przyroda zazwyczaj nas zachwyca, sprawia, że dostrzegamy piękno ukryte we wschodach i zachodach słońca, w małych zjawiskach, w pięknych kolorach, w zapachach. Jednak jak piękna potrafi ona być niebezpieczna, nieprzewidywalne, bezkompromisowa, brutalna. I bardzo często zabiera to co dała...
O tym wszystkim już wkrótce ma się przekonać Miranda, która przybędzie na Wyspy Farallońskie, aby przez cały rok fotografować tutejsza przyrodę. Obiektem jej pracy bedą przeróżne zwierzęta morskie - ptaki, foki, ryby itp.
Wraz z nią na wyspie będzie jeszcze sześć osób - biolodzy, który zajmują się badaniem fauny zamieszkującej wyspy.
Jednak bardzo szybko okaże się, że miejsce, które miało byc dla dziewczyny bezpieczne, wcale takim nie jest. Wszystko zmieni się w dniu kiedy Miranda zostanie zaatakowana przez jednego z biologów, później ktoś zostanie martwy. Komu tak na prawdę będzie można zaufać?
Książka przenosi nas do bardzo surowego świata przyrody, bardzo często wręcz brutalnego. Nasi bohaterowie nie mogą ingerować w życie na wyspie. Kiedy jakieś zwierze umiera nie wolno mu pomóc - słabszy osobnik musi zostać wyeliminowany - takie są prawa panujące w tym świecie, które trzeba zaakceptować, którym trzeba się podporządkować.
Miranda, która należy do wrażliwych osób bardzo trudno oswaja się z tą rzeczywistością. Świat, który tutaj poznała zachwycił ją, był dla niej zawodową inspiracją, miał być bezpiecznym zakątkiem, jednak bardzo szybko okazało się, że łzy stale towarzyszą temu miejscu.
Złowrogie myszy, rekiny, agresywne mewy, mgła unosząca się nad wyspą powodują bardzo surową scenerię, klimat, który jeży włos na głowie, który mrozi krew w żyłach.
Sylwetki biologów są tajemnicze, nie do końca poznajemy ich plany, zamiary. Jedni sprawiają, że trzymamy ich na dystans, inni od samego początku zyskują naszą sympatię. Każda z osób obecnych na wyspie ma jednak w tej historii swoją rolę do wykonania.
Pomysł na fabułę fajny - coś innego. Jak na debiut powiało świeżością. Opisy przyrody oddają klimat wyspy. Miejscowe legendy dodają dreszczu tej historii.
Okładka - na pewno przyciąga wzrok, na pewno owiana jest tajemnicą, na pewno kusi.
Ostatnio trafiam na książki, w których dominuje przyroda. Nie wiem czy robię to świadomie czy nie, ale chyba potrzebuję zmienić trochę klimat. Zdecydowanie ten zabieg jest na plus.
Jednak tym razem poznajemy drugą stronę "medalu", tą bezwzględną i złowrogą. Mroczną i nieprzewidywalną. Macie na tyle odwagi aby wyruszyć z Mirandą na Wyspy Faralońskie?
Anna P.
2017-03-24 22:13:12,
ocena: 3
Opinia użytkownika sklepu
Tajemnicza, nieco fantastyczna okładka. Intrygująca stopka, która na pierwszy rzut oka wydawać by się mogła zapowiedzią świetnego kryminału. Takie były moje pierwsze spostrzeżenia dotyczące książki Abby Geni pt. "Strażnicy światła". Nic jednak bardziej mylnego ...
Siedmioro ludzi. Jedna mała wyspa. Wyizolowane środowisko, ograniczona grupa, problemy z zaufaniem oraz bezwzględna, tylko pozornie losowa śmierć raptownie zbierająca żniwo... Strażnicy światła to thriller, który przedstawia świat dzikiej natury i spektakl grozy.
Miranda jest fotografką natury, która została wysłana na zawodową misję. Jej zadaniem jest robienie zdjęć ukazujących piękno otaczającej przyrody maleńkiej wyspy. Towarzyszy jej jedynie sześciu osobliwych naukowców. Dzień po dniu, Miranda jest świadkiem niewiarygodnych wydarzeń; pogłębia swoje przywiązanie do egzotycznych wysp i... współtowarzyszy. Jednak mimo zażyłości, czuć dziwny niepokój w powietrzu - budzące lęk podejrzenia. Atmosfera robi się coraz gęstsza; słychać szepty o legendzie mówiącej, że miejsce ich zamieszkania zwie się "Wyspami Śmierci"... A z każdym kolejnym aktem przemocy robi się... duszno. I już każdy jest podejrzany o najgorsze.
NIEWYMOWNA KOMPOZYCJA MONSTRUALNEGO NIEPOKOJU ORAZ TRWOGI, KTÓRĄ CZUJESZ, OGLĄDAJĄC SIĘ NIEUSTANNIE PRZEZ RAMIĘ.
"Strażnicy światła" to jedna z tych nielicznych książek, których treść jest zupełnie inna niż wskazywałaby na to stopka oraz całkowicie różna od naszych wyobrażeń. Zapewne wielu z Was teraz pomyślało: "To bardzo dobrze. Umiejętność zaskoczenia czytelnika to duży plus". Racja. Szkoda tylko, że autorka podążyła w zupełnie innym kierunku, skupiając się na rzeczach (dla mnie) mało istotnych a rzucając w kąt wątki, które można było ciekawiej rozwinąć ...
Sięgając po tą książkę, spodziewałam się tajemniczego, nieco mrocznego kryminału, z ewentualnym wątkiem fantastycznym. Nie brałam pod uwagę tego, że w moje ręce trafi ... atlas przyrody. Siedemdziesiąt procent tej książki to ogromnie długie, czasem trochę nudne opisy życia ptaków, wielorybów, rekinów i fok. Pozostałe trzydzieści procent to jakieś minimalistyczne dialogi i "rozwój akcji"...
Osobiście dla mnie, fabuła jest momentami strasznie nudna. Autorka nie do końca wykorzystała potencjał niektórych wątków. Po przeczytaniu jednej trzeciej książki zastanawiałam się czy ktoś nie pomylił opisów i nie zamieścił przypadkiem błędnego streszczenia z tyłu okładki. "(...)zostaje zaatakowana", "(...) znaleziony martwy", "pojawiają się kolejne akty przemocy" - takie opisy jednak do czegoś zobowiązują. W tym przypadku, dopiero po przeczytaniu ponad stu stron coś zaczęło się dziać ... I gdy w mojej głowie zaczęła tlić się iskierka nadziei na rozwój wydarzeń, autorka po kilku stronach podawała mi na tacy kolejną stu stronnicową dawkę opisów życia zwierząt.
Najdziwniejsze dla mnie było zakończenie. Niby zaskakujące, ale czegoś w nim zabrakło. W mojej głowie wciąż jest wiele pytań, na które nie znalazłam odpowiedzi podczas czytania tej książki. W książce był tylko jeden watek, który z pewnością zapadnie mi długo w pamięci - mimo iż złamał mi serce i nie do końca rozumiałam dlaczego autorka postąpiła tak, a nie inaczej. Więcej na ten temat nie mogę powiedzieć, gdyż prawdopodobnie zespojlerowałabym Wam całe zakończenie.
"Strażnicy światła" są debiutem Abby Geni. Autorka tą powieścią nie do końca mnie do siebie przekonała, choć oczywiście nie oznacza to, że w przyszłości nie sięgnę po jakąś inną pozycję jej pióra. Jest to historia, która z pewnością spodoba się osobom kochającym naturę, zwierzęta i dzikość przyrody. Mnie niestety ta książka ogromnie nudziła i nie będę ukrywać, że często się po prostu męczyłam podczas jej czytania. Jednak komuś z Was może przypaść do gustu ...
Moja ocena: 5/10
kochajacaksiazki.blogspot.com