Grzegorz K.
2008-01-29 15:40:11,
ocena: 5
Opinia użytkownika sklepu
Fani Harry'ego Pottera, którzy od tak dawna wyczekiwali na ostatni VII tom, na pewno nie zawiedli się (bądź nie zawiodą), gdyż wszelkie sekrety i tajemnice zostają wyjaśnione, a w trakcie poznawania odpowiedzi na nutrujące bohatrów pytania, J.K. Rowling dorzuca kilka nowych. Na wstępię pragnę wyjaśnić (dla tych, którzy nie zaglądają do zamieszczonego z tyłu każdego tomu słowniczka Polkowskiego), dlaczego tom VII wyszedł pod tytułem "Harry Potter i Insygnia Śmierci", a nie "Harry Potter i Śmiertelne Relikwie", jak zapowiadano. Otóż Polkowski (tłumacz, który przełożył wszystkie części Harry'ego) stwierdza tam, iż słowo tytułu oryginalnego "Hallows", jest niezwykle rzadkie w języku angielskim i właściwie nie używane. "Relikwie" są to święte symbole związane ściśle z religią chrześcijańską, dlatego też Polkowski zrezygnował z tego słowa. "Insygnia to doskonałe rozwiązanie, gdyż dosłownie tłumacząc pierwsze słowo tytułu: "Deathly", nie o chodzi o "śmiertelne" jako przeciwieństwo "nieśmiertelnych". "Isygnia" to sybol władzy, dlatego doskonale skomponowało się z tytułem. Oznacza - w tym wypadku - WŁADZĘ NAD ŚMIERCIĄ.
Gdy u czytelnika przemija zachwyt bądź rozczarowanie zmianą tytułu sięga na kolejną stronę i (o ile) nie pomija dedykacji, widzi, że jest "rozszczepiona na siedem części". Jest to bardzo pomysłowe, gdyż myśli od razu błądzą w okolicach horkruksów, których zniszczenie jest celem Harry'ego.
Albus Dumblerdore postanawia każdemu z trójki przyjaciół (Harry, Ron i Hermiona) pozostawić coś w swoim testamencie. Ron otrzymał magiczny wygaszacz (pojawia się on w ręku dyrektora już na początku pierwszej części), Harry złoty znicz, który złapał na pierwszym meczu quidditcha oraz miecz Godryka Griffindora (którego nie dostał, gdyż nie zgodził się na to minister magii), a Hermiona zbiór baśni, którego okładka była opatrzona dziwnym symbolem.
Właściwie już na początku akcja zaczyna pędzić. Najpierw zły Severus Snape ujawnia przed Czarnym Panem informacje, dotyczące przetransportowania Harry'ego Pottera z domu Dursleyów w inne miejsce. Ma się to odbyć tuż po osiągnięciu pełnoletności (w wypadku świata czarodziejskiego - w wieku 17 lat). Śmierciożercy napadają eksortujących go członków Zakonu Feniksa, z których część po wypiciu eliksiru wielosokowego, wygląda dokładnie tak, jak Harry. Na szczęście Harry'emu i eskortującemu go Hagridowi jakoś udaje się uciec. Harry dokonuje przy okazji fascynującego odkrycia; otóż, gdy Voldemort już miał go zabić, a on nie przygotowany spadał z opuszczoną różdżką, ta nagle sama zareagowała i obroniła swego właściciela. Choć większość członków Zakonu uniknęło śmierci, zginął Alastor "szalonooki" Moody, auror, przyjaciel i jeden z najtwardszych ludzi, jakich udało się Harry'emu poznać.
Kolejny atak śmierciożerców następuje w trakcie ślubu Bill Weasleya i Fluer Delacour. Na szczęście Harry'emu, Ronowi i Hermionie udało się uciec i tak rozpoczęła się ich samotna podróż.
Zatrzymują się w domu Syriusza Blacka, gdzie Harry odkrywa list zaadresowany do jego ojca chrzestnego i dowiaduje się wiele od krnąbrnego skrzata domowego, Stworka. Okazuje się, że odnaleziony razem z Dumblerdorem fałszywy horkruks, skradł brat Syriusza, Regulus (nie skromnie dodam, że tak przypuszczałem po przeczytaniu VI części). Stworek nauczył się szacunku dla nowego pana i jego towarzyszy. Wyjawia im między innymi, kto skradł Regulusowi horkruksa, prawdziwy naszyjnik. Okazało się, że to drobny złodziejaszek Mundungus Fletcher. On jednak stracił do na rzecz Dolores Umbridge. Bo bardzo ryzykownej akcji, gdzie zostali zdemaskowani, ale na szczęście wyszli z tego cało, zdobyli prawdziwy naszyjnik.
Niestety noszony przez nich na zmianę, bardzo źle wpływał na ich wzajemne stosunki. Doprowadza to nawet do odejścia Rona. Harry i Hermiona postanawiają się udać do Doliny Godryka, gdzie mają nadzieję dowiedzieć się czegoś więcej na temat symbolu, który jak doątąd udało im się zidentyfikować tylko, jako znak Grindelwalda, czarnoksiężnika, którego pokonał Dumblerdore w 1945 roku. Tam Harry znów ledwo uchodzi z życiem przed atakiem Voldemorta i traci również różdżkę.
(DALSZA CZĘŚĆ RECENZJI POJAWI SIĘ NIEBAWEM).