Magdalena O.
2018-08-20 22:55:28,
ocena: 5
Opinia użytkownika sklepu
Gdy niedawno trafiła w moje ręce książka Kąpiele leśne autorstwa M. Amos Clifford, początkowo zastanawiałam się, czego może ona dotyczyć. Kąpieli z użyciem igliwia sosnowego? Żywicy? Mchu i paproci? Nic bardziej mylnego.
Kąpiele leśne to inna nazwa japońskiej praktyki shinrin-yoku, która została wymyślona w 1982 r. przez Tomohide’a Akiyamę. Jego zamiarem było stworzenie metody łączącej pobyt w lesie z prozdrowotną ekoturystyką, czegoś z pogranicza wędrówek leśnych i medytacji, okraszonej dość sporą dawką japońskiej duchowości. Inna nazwa tego zwyczaju – „leśna terapia” – doskonale odwzorowuje to, czym pomysł Akiyamy się ostatecznie stał. Kąpiele leśne polegają na niczym innym, jak na przeprowadzaniu medytacji na świeżym powietrzu – zamiast siedzieć po turecku na podłodze we własnym pokoju i pozwalać swoim myślą płynąć powoli, osoby poddające się „terapii” chodzą po lesie wykonując kilka prostych czynności. Jak już wspomniałam, kąpiele leśne odbywają się według określonej procedury, której należy przestrzegać, by osiągnąć zadowalające efekty.
Terapia zaczyna się od wyrażenia intencji zażycia kąpieli leśnej. Po przekroczeniu progu lasu, przez ok. 15 min zostajemy w miejscu, po czym przez ok. 20 min spacerujemy po lesie rozglądając się dookoła. Następnie następuje się kluczowa część korzystania z „leśnych zaproszeń”, czyli wykonywania od 1 do 3 prostych aktywności mających na celu zbliżyć uczestnika do natury i na nią uwrażliwić. Po tej części przez ok. 20 min siedzimy miejscu po czym przeprowadzamy ceremonię picia herbaty połączoną z przekąskami i rozmową z innymi uczestnikami (w Japonii tego typu doświadczenia odbywa się grupowo) i wracamy do domu.
I tutaj dochodzimy do pierwszej bariery, jaką mogą napotkać polscy czytelnicy: czynności te są dość specyficzne i na pierwszy rzut oka wydają się nielogiczne. Skupiają się one na uaktywnieniu wszystkich zmysłów uczestnika terapii oraz odnoszą się do czterech żywiołów. O ile aktywności polegające na obserwowaniu nieba czy nasłuchiwaniu odgłosów wydają się w miarę akceptowalne, tak bicie pokłonów czy wspomniane już odprawienie ceremonii picia herbaty może już wydawać się lekko dziwne ze względu na brak dostosowania do naszej kultury. I o ile na papierze tego typu aktywności wydają się beznadziejne, to jednak w praktyce tego typu zwyczaje są już o wiele mniej „idiotyczne”. Pomaga w tym trwający ok. 35-40 min proces przebywania w lesie poprzedzający wykonanie „leśnych zaproszeń”. Przez ten czas uczestnik zdąży nie tylko oswoić się z lasem, ale również odciąć się od bodźców, wyciszyć i stopniowo włączyć w medytację. Wyjątkowo oporni mogą poprzestać na nieco mniej ekscentryczne aktywności, a ceremonię picia herbaty zastąpić leśnym piknikiem z kanapkami w roli głównej (warto tej części nie odpuszczać: kanapki jedzone na łonie natury smakują znacznie lepiej, a poza tym po ok. 2 godzinach leśnej wędrówki zdążymy zgłodnieć – przyjemne z pożytecznym).
Co jest drugą barierą? Stan polskich lasów. Gdy czytamy książkę Kąpiele leśne wielokrotnie stwierdzimy, że autor (choć nie jest Japończykiem) nie zna realiów polskich lasów, praktycznie nieoznakowanych, pełnych kleszczy oraz, szczególnie w okresie jesiennym, ludzi. Również i ten aspekt zostaje poruszony w jednym z ostatnich rozdziałów książki. Clifford doradza czytelnikowi gdzie wybierać miejsca na kąpiele a także, co ze sobą zabrać (przyda się spory plecak turystyczny). Osobiście radzę wycieczki po znanych leśnych zakątkach, a jeśli takich nie posiadamy, wybranie się do bardziej zalesionego, dużego parku, który posiada wyraźne oznaczenia. Problem w tym, że w parkach są inni ludzie, którzy mogą nas rozpraszać, więc warto się w takie miejsce wybrać w dniu roboczym poza sezonem letnim. Autor sugeruje również odbywanie podróży w towarzystwie przewodnika, ale w Polsce możemy mieć z tym problem.
Warto więc w podróż wybrać się z przewodnikiem zamkniętym w książce. Ten wydany przez Wydawnictwo Kobiece idealnie się do tego nadaje. Książka została wydana w małym formacie i jest niesamowicie lekka. Nadaje się zatem idealnie do noszenia, nawet w średniej wielkości damskiej torebce czy w małym plecaku. Z czasem dojdziemy do takiej praktyki, że będziemy mogli ją zostawić w domu.
Czy warto praktykować kąpiele leśne? Choć początkowo ta praktyka może wydawać się dziwna lub wręcz idiotyczna, to jednak po pierwszym przejściu przez cały proces możemy przekonać się, że jednak jest w tym jakiś sens. A jeśli jesteśmy bardzo oporni, to po prostu wybierzmy się na spacer do lasu. Niespieszny. Zwróćmy uwagę na to, co się tam znajduje, spróbujmy się odprężyć. To pomaga. I przy okazji uczy nas dostrzegać piękno w naturze i oddawać jej respekt.