Klaudia Aleksandra G.
2018-03-17 22:43:08,
ocena: 5
Opinia użytkownika sklepu
Mokry nosek wpychany z wielką radością pod ramię. Wesoło merdający ogon witający po ciężkim dniu. Niespożytkowana energia podnosząca człowieka z fotela i zachęcająca do wyjścia na dwór. Obecność, która potrafi przegonić wszelkie smutki. To tylko niektóre ze wspaniałych cech naszych psich najlepszych przyjaciół. Od dziecka wychowywałam się ze zwierzętami. To właśnie one nauczyły mnie wrażliwości i empatii, za co ciągle jestem im wdzięczna. Ich cicha obecność pomagała mi przetrwać najgorsze chwile. Wspierały mnie, rozbawiały oraz koiły rozkołatane serce. Moje kochane, słodkie psiaki mimo wszelkich trudności, stały się członkami mojej rodziny od pierwszego wejrzenia. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, jak puste stałoby się moje życie, gdybym wracając do domu, nie spotkała się z szaleńczym tańcem radości, wesołym piskiem i szczekaniem. Zwierzęta nie potrzebują wiele. Nigdy nie kłamią ani nie zawodzą. Potrafią ukoić i rozweselić. One pragną tylko tego jedynego człowieka - osoby, której będą mogły towarzyszyć do końca dni. To mali przyjaciele. Najcudowniejsi i najwierniejsi. Nie można ich zawieść. Kochają mimo wszystkich błędów, które ludzie ciągle popełniają. Ciągle przy nas trwają. Otwierając na nich serce, możemy zyskać prawdziwego przyjaciela oraz członka rodziny, który zawsze stanie po naszej stronie...
W. Bruce Cameron skradł moje serce, gdy moje ręce natrafiły na stworzoną przez niego historię Bailey'a - psiaka odradzającego się po śmierci w coraz to kolejne czworonożne postacie. Pamiętam chwilę, gdy kończąc książkę opowiadającego o jego losach, poczułam niesłychaną lekkość na duszy, a łzy postanowiły zagościć w moich oczach. Autor zabrał mnie w jedną z najpiękniejszych czytelniczych podróży moje życia, która dostarczyła mi wiele radości. Ostatnio miałam okazję przypomnieć sobie te odczucia, ponieważ zapoznałam się z najnowszą powieścią pana Camerona pt. ,,Psiego najlepszego", czyli historią osamotnionego Josha, któremu podrzucana zostaje ciężarna suczka. Piękna, chwytająca za serce, poruszająca książka, która rozgrzała moje serce, powinna trafić również w wasze ręce. Dlaczego? Dowiecie się tego, zapoznając z całością recenzji!
,,Dlaczego nikt nigdy mu o tym nie powiedział? Dlaczego nikt nie powiedział mu, jak to jest mieć psa? Że dzięki temu każda chwila staję się ważniejsza, że w jakiś tajemniczy sposób można czerpać z każdego dnia to co najlepsze?"
Josh Michaels z oburzeniem odkrywa, że sąsiad podrzucił mu pod drzwi ciężarną suczkę Lucy. Nie może jednak oprzeć się uroczemu spojrzeniu brązowych ślepi i chociaż nigdy nie miał zwierzęcia domowego, postanawia przygarnąć psiaka.
Kiedy na świat przychodzi pięć niesfornych szczeniaczków, Josh zgłasza się po pomoc do lokalnego schroniska. Tam poznaje uroczą i kochającą zwierzęta Kerri, która z zapałem uczy go, jak dbać o psią rodzinkę. Wspólnie przygotowują szczeniaki do adopcji w ramach świątecznego programu szukania nowych domów psiakom ze schroniska.
Wraz z upływem czasu Josh zaczyna darzyć dziewczynę coraz cieplejszym uczuciem. Im bardziej zakochuje się w Kerri, tym bardziej przywiązuje się do futrzaków, które wniosły w jego życie mnóstwo miłości.
Kiedy zbliżają się święta i nieuchronny termin oddania szczeniaków, Josh zastanawia się, czy będzie w stanie bez nich żyć.
,,A kiedy je tracimy, kiedy odchodzą, naprawdę wierzę, że ich ostatnim życzeniem jest, żebyśmy przygarnęli kolejnego psiaka."
Życie Josha nigdy nie było proste. Samotność, nieufność, cierpienie - mężczyzna nie potrafił odnaleźć samego siebie w tym często brutalnym świecie. Nic nie zapowiadało tego, iż jego istnienie wywróci się do góry nogami. Mieszkający w oddalonym od miasta górskim domu, Josh pragnął spokoju. Zraniony przez najbliższych, osamotniony mężczyzna nigdy nie pomyślałby, że jedna istota tak bardzo odmieni jego życie.
Pewnego dnia w drzwiach domu Josha zjawia się arogancki sąsiad, prosząc o zaopiekowanie się psem byłej dziewczyny, która go porzuciła. Wymawiając się podróżą do innego kraju w celu pomocy skazanemu bratu, mężczyzna zostawia zwierzę i odjeżdża.
Josh nie ma pojęcia, co tak naprawdę się stało. Nigdy nie wyraził zgody na opiekę, a jego sąsiad zmył się szybciej, niż przewiduje ustawa. Nie mając zbyt wielkiego wyboru, Josh zabiera psa do domu, gdzie okazuje się, że tak naprawdę jest to suczka w dodatku ciężarna.
Josh jest przerażony. Nigdy nie miał do czynienia z żadnymi zwierzętami, a teraz nagle ma zając się ciężarną psiną. Jakby te zdarzenie nie dość wywróciło jego życie do góry nogami, to nad miasteczkiem zaczyna szaleć śnieżyca. Josh nie ma pojęcia, co robić. Niepewny dalszego sposobu postępowania, postanawia zadzwonić do schroniska, gdzie poznaje Kerri. Opiekunka zwierząt postanawia pomóc Joshowi w najtrudniejszym etapie, a następnie deklaruje wsparcie w poszukiwaniu domu dla szczeniąt.
Przerażony mężczyzna z czasem zaczyna czuć coś więcej do zwierząt znajdujących się w jego domu. Uczą go, jak odnaleźć radość w najmniejszej rzeczy. Gdy nadchodzi czas szukania nowych rodzin dla szczeniąt, Josh zaczyna rozumieć, że nie wyobraża sobie życia bez swoich czworonożnych dzieciaków oraz Kerri, która zdobyła szturmem jego serce. Czy święta naprawdę okażą się okresem cudów?
,,Ale posłuchaj, naprawdę wierzę, że jedna z lekcji płynących z ich głębokiej miłości, gdy są przy nas, jest taka, żeby cieszyć się życiem, póki trwa, i że wszystko kiedyś się kończy, a my musimy wtedy rozpoczynać nowy rozdział. Ale póki tu jesteśmy, powinniśmy nie marnować ani chwili."
,,Psiego najlepszego" zaprezentuje wam niezwykle urokliwą, niesłychanie magiczną i romantyczną, niezrównanie wzruszającą historię mężczyzny, który popadł w życiową stagnację po odejściu bliskich osób oraz kilku radosnych, osamotnionych psiaków, które jakimś cudem trafiły do jego domu i pomogły odkryć mu piękno świata. W. Bruce Cameron kolejny raz kusi czytelników na całym świecie powieścią o naszych czworonożnych przyjaciołach oraz o tym, jak bardzo odmieniają życie człowieka. Nietuzinkowa, czarująca pozycja stanowiąca must have każdego wielbiciela literatury i zwierząt. Autor zabiera czytelnika w niesamowitą podróż ukazującą momenty mogące zmienić całe życie. Historia Josha to w pewnym sensie świadectwo człowieka zdradzonego, odizolowanego na własne życzenie od społeczeństwa, zagubionego w świecie, który odnajduje odpowiednią drogę, przygarniając do swego domu ciężarną suczkę oraz szczenięta, czyli czworonożnych przyjaciół uczących go innego patrzenia na świat, przynoszących radość merdającymi ogonkami, bezgranicznie wiernych i kojących poranione serce. ,,Psiego najlepszego" to romantyczna, poruszająca serce powieść pełna magii biorącej się z życzliwego serca, od której nie można się oderwać. Historia ta pomoże wam oderwać się od rzeczywistości, zapomnieć o problemach lub po prostu umilić wolny czas swoją wyjątkowością. Merdające wesoło ogonki tylko czekają, aż poznacie ich historię!
,,Tej nocy przyniósł sobie do łóżka pozostałe szczeniaki, na co Lucy patrzyła z surową dezaprobatą. Chciał się do nich poprzytulać, bu ukoić smutki, ale pieski były tak zachwycone okazją do zabawy w pościeli, że Josh zaczął się śmiać wbrew sobie i całej sytuacji. Oto kolejna rzecz, jaką psy robiły dla człowieka - swoimi dzikimi wybrykami potrafiły poprawić nawet najgorszy nastrój, bez względu na wszystko."
,,Psiego najlepszego" wprowadzi was w radosny nastrój spowodowany skradające serce historią wyalienowanego z życia mężczyzny, którego życie odmieniły porzucone psy. Wprowadziły w jego istnienie prawdziwe serce i miłość. Romantyczna, poruszająca powieść zabierająca czytelnika do górskiego domku, gdzie kilkanaście istnień nauczyło się, jak kochać. Autor bestsellerowej książki pt. ,,Był sobie pies" nie osiada na laurach, tylko wręcza w prezencie czytelnikom kolejną urokliwą historię, która zapada w pamięci. Czy macie ochotę poznać opowieść o tym, jak kilka czworonożnych istnień może odmienić życie człowieka? Pragniecie przeczytać niewymagającą, ale zachwycającą powieść mogącą wnieść do życia kilka kolejnych chwil szczęścia? Zapoznajcie się z najnowszą książką W. Bruce'a Camerona - autora, który swoją twórczością skradł serca milionom czytelników na całym świecie. Czy was również zachwyci? Polecam!
Karolina M.
2018-01-06 12:27:57,
ocena: 5
Opinia użytkownika sklepu
Jak to mówią: święta, święta i po świętach. A jednak jakby człowiek sobie pozwolił na chwilę odpłynąć myślami to mógł by o tych świętach długo. Szczególnie jak są białe, puszyste, pachnące choinką i makowcem. A gdzieś pomiędzy naszymi nogami pląta się jakiś czworonóg. Dla mnie tak właśnie wygląda idealne Boże Narodzenie. Autor książki "Psiego najlepszego" również poszedł w ten kierunek, ale czy też wyszło idealnie jak w moich myślach?
Josh Michaels nigdy nie miał psa. Nie miał i nie planował mieć. Szczególnie ciężarnej suczki. A jednak sąsiad stawia go przed faktem dokonanym i podrzuca mu Lucy twierdząc, że pilnie musi wyjechać, a nie może jej wziąć ze sobą. Josh jest zdruzgotany i nie wie co robić. Nie ma pojęcia jak opiekować się szczenną suką. A jednak robi wszystko co w jego mocy by miała to co najlepsze. Dba o nią jak umie najlepiej. Jednak, gdy na świat przybywa jeszcze pięcioro czworonogów Josh zgłasza się do schroniska po pomoc. Jest przerażony, że maluchom bądź ich mamie może się coś stać, a sąsiad jak się nie odzywał tak nie odzywa się dalej. Jednak Michaels poznaje Kerri - uroczą miłośniczkę zwierząt, która krok po kroku uczy go jak dbać o liczną psią rodzinkę. Jako, że jest okres przedświąteczny decydują się przygotować szczeniaki do adopcji w ramach świątecznej akcji szukania nowych domów.
Josh jednak musi przyznać, że z upływem czasu co raz trudniej mu rozstać się z gromadą futrzastych przyjaciół. A jak by tego było mało Kerri też zaczyna znaczyć dla niego więcej niż tylko koleżanka, która miała pomóc. Im bliżej do terminu oddania szczeniaków tym Michaels jest bardziej przybity, a myśl o życiu bez nich go dobija. Z Kerri też zaczyna się psuć, a na dodatek okazuje się, że Lucy nie jest tak do końca psem sąsiada, który nadal się po nią nie zgłosił...
Zwierzęta to nasi przyjaciele mniejsi. Ale choć mniejsi to nie znaczy, że gorsi. Wręcz przeciwnie. Często potrafią nas uleczyć - szczególnie psychicznie. Dają wsparcie i miłość bezwarunkową. Kochają, bo to jest w ich naturze. Przywiązują się, bo to dla nich naturalne. Nie oceniają. Trwają przy nas. Wysłuchają, poliżą, dotrzymają towarzystwa. Nie odpowiedzą, ale niejednokrotnie nie muszą. Wystarczy ich wzrok. Autor w cudownie lekki choć momentami przejmujący sposób ukazał jak pies (tu wręcz gromadka) może pomóc człowiekowi stanąć na nogi, zauważyć co dla niego ważne. Że wystarczy wpuścić do swojego życia futrzaka by przewartościować pewne aspekty dotychczasowego życia, które dopiero w tedy zaczyna nabierać barw tęczy.
Nie wiem co jest tu wyjątkowego, bo czytałam już niejedną historię o sile jaką dają nam zwierzęta. Po prostu nigdy nie będę miała tego dość, bo z doświadczenia wiem, że to wszystko prawda. A Cameron robi to w niezwykle lekkim stylu. Tak, że chce się więcej, i więcej, i więcej...
Nie każda Gwiazdka zapowiadająca się cudownie taką będzie, a nie każda smutna się taką stanie...
Więcej na:
[Adres usunięty]
Justyna G.
2017-12-24 07:18:56,
ocena: 5
Opinia użytkownika sklepu
Zwierzak (nie tylko) na święta!
„Nigdy wcześniej o tym nie myślał, ale teraz musiał przyznać: psy kochają człowieka. Nawet przez myśl by im nie przeszło szukanie "nowego związku"- o tym, jak bardzo prawdziwe są te słowa wiedzą wszyscy posiadacze psów. Nie bez przyczyny mówi się bowiem, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka, że zawsze zrozumie i … wybaczy. Niestety nie wszyscy – z różnych powodów – mogą się o tym przekonać, żyją zatem nieświadomi tego, co tracą.
Właśnie takie życie wiódł Josh Michaels, zajmujący się programowaniem i wdrażaniem interfejsów samotnik, pogrążony w rozpamiętywaniu różnych wydarzeń z przeszłości. Po latach wrócił do rodzinnego domu, który odkupił od ojca i który stał się jego twierdzą, murem oddzielającym go od ludzi i od bólu. Takiego jak ten, po odejściu Amandy, którą bardzo kochał. Mimo iż dziewczyna porzuciła go dla innego, ON wciąż żyje wspomnieniami o niej, zaś dom wypełniony jej zdjęciami przypomina małe muzeum. Josh nie utrzymuje również kontaktów z rodziną, mając w pamięci traumatyczne wydarzenia, których był świadkiem – rozstanie rodziców, ucieczka matki z siostrą. Z każdym rokiem coraz mocniej wciąga go życie pustelnika, przynajmniej do chwili, kiedy w jego domu zjawia się Lucy, ciężarna suczka przywieziona przez sąsiada. Josh początkowo niechętnie zgadza się na przejęcie na kilka dni opieki nad psem, ale wkrótce sytuacja zmienia się diametralnie…
O miłości zwierząt do ludzi i ludzi do zwierząt, o przemijaniu i wykorzystywaniu okazji jest utrzymana w świątecznym duchu powieść „Psiego najlepszego, czyli był sobie pies na święta”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Kobiecego książka to dowód na to, że W.Bruce Cameron w swojej poprzedniej powieści dopiero zaczął rozwijać skrzydła, że nie porzuca ważnych dla niego tematów. Stworzył zatem książkę wyjątkową, ciepłą, wypełnioną miłością i celnymi uwagami, zarówno o zwierzętach, jak i o życiu. To pozycja idealna dla wszystkich miłośników czworonogów wszystkich tych, którzy o nich marzą, a także dla tych czytelników, którzy chcieliby doświadczyć miłości i spotkać swoją drugą połówkę. W.Bruce Cameron pozwala uwierzyć, że wszystko jest możliwe.
Początkowe zagubienie Josha szybko ustępuje, choć rodząca suka przerasta jego wytrzymałość. Kiedy jednak szczeniaczki rodzą się martwe, a jemu na pakę samochodu ktoś podrzuca całe pudło maleńkich czworonogów, nie ma wątpliwości co do działania – postanawia uczynić Lucy matką zastępczą. Kontaktuje się również ze schroniskiem, nieświadomy tego, że ten telefon może odmienić jego życie. Poznaje bowiem Kerri, zajmująca się zwierzętami dziewczynę, która zgadza się pomóc mu w opiece nad szczeniakami, ich socjalizacją i znalezieniem nowych domów. Josh jednak szybko dochodzi do wniosku, że nie chce się z nimi rozstawać – z Kerri zresztą też nie…
O tym, jak potoczą się dalsze losy Josha przekonamy się dzięki powieści Camerona, która pozwala nam zrozumieć, jak ważna jest obecność drugiej osoby i jak nieuchronne są zmiany, w tym rozstania. Lekka i przyjemna powieść kryje w sobie niezwykle głębokie przemyślenia, a sprawnie rozwijająca się akcja, dobrze rozpisane dialogi oraz sympatyczni bohaterowie uwikłani w problemy dnia codziennego sprawiają wrażenie starych znajomych. Po zakończonej lekturze nie pozostaje nam nic innego, jak tylko czekać na kolejną „psią” książkę autora i … adoptować zwierzaka.
Justyna Gul
Qultura słowa
Ewelina Z.
2017-12-11 18:30:05,
ocena: 5
Opinia użytkownika sklepu
Psiego najlepszego to moje drugie podejście do psiej prozy Camerona. Choć reklamowane jest jako Był sobie pies na święta, w przeciwieństwie do Misji na czterech łapach / Był sobie pies, tutaj nie spoglądamy na świat z perspektywy czworonoga, choć psia rodzina pełni w książce kluczową rolę. Mało tego, tak naprawdę nie jest to książka o psach, tylko... romans. Ale taki ciepły, przyjemny, że nie będąc fanką tego gatunku (mało powiedziane) i tak czerpałam niemałą przyjemność z lektury.
Główny bohater, Josh, przypadkiem zostaje właścicielem swojego pierwszego psa w życiu. I to w dramatycznych okolicznościach: jego sąsiad podrzuca mu ciężarną suczkę, Lucy. Wkrótce potem oboje zostają rodziną zastępczą dla porzuconego na mrozie miotu pięciu puchatych szczeniaków, a przerażony Josh zwraca się z prośbą o pomoc do miejscowego schroniska. Gdy odwiedza go Kerri, pracowniczka psiego przytułku, czytelnik już wie, że między tymi dwojgiem musi zaiskrzyć. I wie też, że nie będzie tak łatwo, bo Kerri to dziewczyna po przejściach, a Josh od pół roku nie potrafi ogarnąć się po poprzednim związku. Do tego szczeniaki rosną, a kanadyjskie prawo nie pozwala na trzymanie tylu psów w ramach jednego gospodarstwa domowego... a jak tu je oddać?
Podejście Josha do Lucy i maluchów jest... urocze. I słodkie: w końcu wizja potężnego, poważnego mężczyzny, śpiewającego szczeniakom własne wersje kolęd jako kołysanki, to coś absolutnie kosmicznego. Co ważne, psi element jest tu świetnie dopracowany, zachowania psów są wiarygodne i pozbawione niepotrzebnej antropomorfizacji, a autor postarał się dodatkowo, żeby każdy pies miał swój własny charakter - nie tylko Lucy, ale też każda z pięciu puchatych kuleczek. Widać, że psy nie były tu tylko pustym pretekstem dla połączenia dwójki głównych bohaterów.
Dużo mniej wiarygodni od Lucy i jej dzieci są niestety Josh i Kerri. Ja rozumiem miłość od pierwszego wejrzenia, ale nie wierzę, że widząc obcego gościa po raz drugi, jakakolwiek dziewczyna zacznie go wypytywać o to, jak zginęła jego była ukochana. Jeszcze mniej prawdopodobne jest to, że facet w odpowiedzi zacznie rozklejać się i zwierzać ze wszystkiego, o czym przez ostatnie pół roku nie poinformował nawet najbliższej rodziny. A tu bach, dzieje się i jedno i drugie, prawdopodobnie po to, by przyśpieszyć trochę akcję (wiadomo, że szczeniaki rosną szybko i nasi zakochani muszą zdążyć pokochać się na amen, zanim wyadoptują maluchy do nowych domów). Wątek romantyczny jest więc banalny i przewidywalny do bólu...
...ale z drugiej strony, ten banał, nagromadzenie szczęśliwych zbiegów okoliczności i wzruszająco-cukierkowe zakończenie jakoś wcale nie przeszkadzają, bo świetnie wpisują się w przedświąteczną atmosferę. Czegóż innego można się spodziewać po takiej bożonarodzeniowej bajce dla dorosłych, do tego z psiakiem na okładce? Sięgałam po tę książkę z góry godząc się na taką ewentualność i muszę przyznać, że wieczory, które spędziłam pod grubym kocem, z gorącą herbatą i przy Psiego najlepszego, zaliczam do bardzo udanych: lekka lektura, napisana sprawnie i z widocznym uczuciem, jak to u Camerona, faktycznie, okazała się idealną lekturą na święta.
I jeszcze jedno: autor ma u mnie dodatkowy plus za zwrócenie uwagi na temat żywienia psów. Znam masę "miłośników zwierząt", którzy karmią czworonogi supermarketowym pedigree czy innym whiskasem. Spędziłam znaczną część życia próbując im wytłumaczyć, czemu jest to wybitnie kiepski pomysł, ale rzadko z jakimkolwiek skutkiem. Cameron pisze otwarcie - to, że masz na przodzie opakowania ładny rysunek pieska, a z tyłu podane właściwe proporcje białka, tłuszczu i włókna, to jeszcze nic nie znaczy, bo jak zmielisz skórzane buty z garścią słomy, to procentowo wyjdzie Ci to samo. I choć zaraz potem następuje najbardziej perfidny product placement karmy dla psów w historii literatury, to jednak doceniam ten zabieg i trzymam kciuki, żeby otworzył ON oczy co niektórym właścicielom.
Psiego najlepszego to idealna książka na teraz - mroźny, zimowy klimat opisywanego górskiego miasteczka i ciepła, budząca uśmiech historia, przesycona miłością do psiej rodzinki po przejściach, powinny sprawdzić się dla każdego psiarza, który lubi takie obyczajowo-romansowe klimaty. A jeśli nie lubi, to cóż... Lucy i jej piątka dzieci z pewnością i tak sprawią, że lektura będzie bardzo przyjemna.
Grażyna W.
2017-12-05 22:16:35,
ocena: 4
Opinia użytkownika sklepu
Kiedy tylko zobaczyłam, iż W. Bruce Cameron wydaje kolejną powieść o psie, wiedziałam, że będę musiała ją przeczytać. Jako wielka miłośniczka zwierząt, nie mogłam przegapić takiej okazji. Czy zatem autorowi po raz drugi udało się mnie zachwycić?
Josh to mężczyzna, który na co dzień nie ma styczności ze zwierzętami, od kiedy porzuciła go dziewczyna żyje w samotności. Jednak pewnego dnia sąsiad podrzuca mu ciężarną suczkę Lucy i zostawia pod jego opieką, pomimo sprzeciwów. Wystarczy jedno spojrzenie w oczy suczki, a ON przepada.
Ci z Was, którzy posiadają psa doskonale wiedzą jak wiele radości potrafi wnieść w życie człowieka, ale również zdają sobie sprawę z tego, jak wielką odpowiedzialnością jest posiadanie zwierzęcia. Zwierzę to nie zabawka, którą można odłożyć w kąt, gdy się znudzi. Nienawidzę ludzi, którzy najpierw biorą psiaka, a później go porzucają, wyrzucają z domu jak zużytą baterię. Zwłaszcza czas zbliżających się świąt jest doskonałą okazją do nabycia psa. Ale proszę Was o rozważne podejmowanie decyzji, jeśli chcecie wziąć psa, wieźcie również odpowiedzialność za niego. Natomiast jeśli nie jesteście pewni czy podołacie temu wyzwaniu, lepiej odpuśćcie sobie i nie fundujcie niepotrzebnego stresu zwierzakowi.
Nasz bohater Josh, to człowiek, który zgrywa twardziela, a w głębi duszy to niezwykle wrażliwy człowiek. Doskonale to widać, kiedy pod jego dach przybywa Lucy. Nie ma kompletnego pojęcia jak zajmować się suczką, w dodatku ciężarną, która lada dzień się oszczeni. Szuka pomocy u weterynarza oraz w schronisku. Tak poznaje Kerri, niezwykle sympatyczną, kochającą zwierzaki kobietę, pracującą w schronisku.
Jakie przygody przydarzą się naszemu bohaterowi? Co zrobi, gdy na świecie pojawią się szczeniaki? Czy zdoła zapanować nad niesfornymi pupilami? Czy Kerri stanie się dla niego kimś więcej?
O tym wszystkim dowiecie się, sięgając po powieść.
Psiego najlepszego. Był sobie pies na święta to przepiękna opowieść o rodzącej się z dnia na dzień, miłości człowieka do suczki i szczeniąt. To historia potwierdzająca, iż pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. Miłośnicy psów będą zachwyceni. Ta powieść chwyta za serce, ale daje nadzieję na lepszą przyszłość dla porzuconych czworonogów. Polecam.
Justyna D.
2017-11-27 19:14:41,
ocena: 5
Opinia użytkownika sklepu
Urocza historia o miłości, pogodzeniu się z przeszłością oraz rozpoczęciu nowego etapu w życiu, z psią gromadką na pierwszym planie i świętami w tle. Zapraszam na recenzję kolejnej książki autora Był sobie pies, która tego roku trafiła na ekrany kin.
Josh Michaels nie potrafi pogodzić się z rozstaniem ze swoją ukochaną Amandą. Mieszka w domu rodzinnym w górach zupełnie sam - rodzina mężczyzny rozpadła się, gdy ten był nastolatkiem. Jak widać, autor stawia przed czytelnikiem nieszczęśliwego mężczyznę, któremu los postanowił jeszcze raz dokopać. Pewnego dnia ktoś podrzuca mu ciężarną suczkę. Pies, to ostatnie o czym marzy Josh, jednakże pod wpływem impulsu postanawia się nim zaopiekować. Mężczyzna nie ma pojęcia, że ta gwałtowna decyzja zupełnie odmieni jego życie.
Jestem ogromną miłośniczką zwierząt, więc nic dziwnego, że ta powieść trafiła prosto w moje serce. Psiego Najlepszego. Był sobie pies na święta opowiada losy dwójki bohaterów - Josha oraz suczki Lucy. Autor skupia się na więzi pomiędzy psem a człowiekiem - więzi silnej, pełnej miłości, wzajemnego wsparcia. Posługuje się lekkim stylem, prowadząc narrację trzecioosobową, wnikającą w odczucia, emocje oraz myśli bohatera. Josh otacza troską Lucy oraz szczeniaki, niesamowicie się do nich przywiązuje - otwiera dawno zamkniętą szufladkę w swoim sercu. Dzięki decyzji podarowania domu Lucy na drodze mężczyzny staje Kerri pracująca w lokalnej lecznicy dla zwierząt. Śledzimy ich relacje, która raz rozgrzewa serca, a innym razem je łamie.
,,Nigdy wcześniej o tym nie myślał, ale teraz musiał przyznać: psy kochają człowieka. Nawet przez myśl by im nie przeszło szukanie "nowego związku".
Początkowo Josh jest pewnego rodzaju zagadką dla czytelnika. Nie do końca wiadomo co stało się pomiędzy nim a Amandą, czemu mieszka zupełnie sam. Bohater powoli otwiera swoją duszę i myśli, zostawiając swą przeszłość za sobą. Staje się lepszym człowiekiem, śmielej patrzy przed siebie. Jednakże autor skupia się również na czworonożnych bohaterach powieści. Każdemu pieskowi przyporządkowuje charakter, a ich imiona idealnie do nich pasują.
Umiarkowana akcja powieści bez nagłych zwrotów akcji. Fabuła przebiega spokojnie. Psiego najlepszego to książka o tym, że warto otworzyć serce i wpuścić do swojego świata czworonoga, który odwdzięczy się swą miłością z nawiązką. Prócz tego mamy wątek miłosny oraz zbliżające się wielkimi krokami Święta Bożego Narodzenia. Mnie ta powieść całkowicie urzekła, a Was?
Agnieszka M.
2017-11-27 17:01:12,
ocena: 5
Opinia użytkownika sklepu
Przepiękna, świąteczna opowieść, która zwróci nadzieję na miłość jeśli ta gdzieś się zapodziała. Z wielką przyjemnością, bez lęku wzięłam do rąk kolejną książkę W. Bruce Cameron. Bez lęku, gdyż po rewelacyjnej powieści "Był sobie pies", przeczuwałam, że ta będzie równie przyjemna. Nie zawiodłam się. Napisana lekkim, elastycznym językiem dostarcza wiele przyjemności, zwłaszcza w okresie przedświątecznym. Nie pozostaje nic innego niż zaparzenie ulubionej herbaty, szczelne otulenie się kocem, cisza i ta książka. Idealna na taką porę.
Do czasu, kiedy Josha odwiedza sąsiad z nietypową prośbą, jego życie nie jest interesujące. Odkąd ukochana Amanda postanowiła przerwać związek, jest samotny. Ryan - sąsiad głównego bohatera, przychodzi do niego, by prosić o opiekę nad psem. Zszokowany Josh próbuje odmówić, lecz nie robi tego wystarczająco dobitnie, ponieważ suczka Lucy zostaje u niego. Mężczyzna, który dotychczas nie miał do czynienia z czworonogiem, czuje się nie pewnie. Jednak cóż innego ma uczynić? Przecież nie wyrzuci psa za drzwi w dodatku takiego, który za chwilę wyda na świat szczeniaki. Lucy i Josh zaprzyjaźniają się do takiego stopnia, że z dnia na dzień ich relacja coraz bardziej się zacieśnia. Opieka nad jednym psem - to jeszcze Josh dzielnie dźwiga, czuje nawet rosnącą radość i wdzięczność za czworonożną przyjaciółkę ale piastowanie jeszcze pięciu rozbrykanych szczeniąt - może przysporzyć o zawroty głowy. Aby udźwignąć zadanie nadane mu zupełnie niespodziewanie przez sąsiada, którego widział tylko kilka razy, zgłasza się do schroniska. Stamtąd otrzymuje niezbędną pomoc. Poznaje Keri. Nie tylko psy Josha stracą serce dla miłej dziewczyny, ona również wpada w zachwyt nad maleńkimi stworzeniami. Mężczyzna zaś prędko odkrywa, że Keri nie tylko pomaga mu okiełznać szczenięcą gromadkę, ale także ... jego serce, w którym powoli wyłania się miejsce na zupełnie nowy etap życia.
Fabuła książki wspaniale mówi o tym, że miłość przychodzi niespodziewanie. Często wystarczy odsunąć od siebie myśli o niej, przyjąć z otwartymi ramionami to, co niesie los,realizować marzenia a kto wie, czy w niedalekiej przyszłości nie przyjdzie ktoś, na kogo tak długo czekamy. Jak najbardziej godna polecenia kolejna dobra powieść świąteczno - miłosna. Na jeden, dwa długie wieczory. Myślę, że ta książka też mogłaby zostać zekranizowana. Chętnie poszłabym na taki film do kina. Teraz pozostaje czekać na kolejny tytuł Camerona, bez wątpienia też przeczytam!
Natalia K.
2017-11-24 19:48:00,
ocena: 4
Opinia użytkownika sklepu
Pierwszy śnieg już za nami, więc chyba można stwierdzić, że to dobry moment, by zacząć pisać o świątecznych tytułach. Dziś będzie o książce, której absolutnie się nie spodziewałam, gdyż informacja o niej pojawiła się dosłownie z dnia na dzień. Bruce Cameron, twórca pozytywnie odebranego "Był sobie pies" napisał nowy tytuł specjalnie na święta i tym razem również nie mogło się obyć bez wszechobecnych piesków wypełniających strony tej opowieści.
Josh Michaels jest typowym introwertykiem żyjącym w swojej spokojnej i poukładanej samotni. Stara się ułożyć sobie życie po burzliwym i bolesnym związku i choć cisza nie pozwala mu zapomnieć o tym co było, to działa chociaż kojąco na jego skołatane nerwy. Kiedy więc w przedziwnych okolicznościach przypada mu opieka nad gromadką małych, rozkosznych szczeniaczków, oraz ich mamą, jego życie przewraca się zupełnie do góry nogami. Na szczęście dobrych ludzi, chętnych do pomocy nie brakuje i kto wie, może wśród nich znajdzie się ktoś z lekarstwem na złamane serce?
Psiego najlepszego jest pozycją idealną na zimowe wieczory. Widać, że z premedytacją pisarz starał się o możliwie jak najlżejszy przekaz treści, bez wprowadzania zbędnego zagmatwania i chaosu. Z jednej strony szkoda, bo w wyniku tego zabiegu wiele ciekawych wątków zostało spłyconych, z drugiej zaś takie braki dają właśnie przyjemną, świąteczną opowieść. Przyznać muszę, że mimo tego, iż zazwyczaj wolę literaturę trochę bardziej ambitną, to i tak przeżyłam z dziełem Bruca Camerona niezwykle przyjemne chwile, gdyż jest to książka wyładowana ciepłem i ogromnymi pokładami miłości, jednak nie tylko tej romantycznej! Tak też o wilku, to znaczy, o psie mowa. Główny trzon historii stanowią perypetie Josha z psią gromadką. Cameron przedstawia zwierzęta niejako z ludzką twarzą, a sami bohaterowie ukazują unikalne podejście do czworonogów, z którym zdecydowanie warto się zapoznać. Może czasem zakrawa to o lekką przesadę, aczkolwiek sama koncepcja i chęć uzmysłowienia czytelnikom kilku spraw tyczących się prawidłowego podejścia do zwierząt są godne pochwały. Co się tyczy postaci, to skonstruowane zostały wzorowo. W końcu mamy do czynienia z realnym obrazem ludzi, których spotykamy na co dzień. Pisarz nie boi się sięgać po przeciętność, ba, w jego ręku staje się ona bronią, która tworzy tak dobry realizm sytuacyjny, że bez problemu można wczuć się w czytany tekst. Jeden jedyny zgrzyt napotkałam jednak w momencie, gdy pojawiła się druga równie ważna bohaterka. Z niewyjaśnionych przez autora przyczyn zachowuje się strasznie irytująco oraz irracjonalnie i szczególnie w tym przypadku szkoda, że nie pokusił się ON na rozszerzenie wątku jej przeszłości, pozwalając tym samym zrozumieć nietypowe reakcje owej kobiety.
Mimo, że Psiego najlepszego jest już drugą z rzędu książką o psach, to i tak jest jak najbardziej udana. Może i było w niej kilka niedociągnięć, ale na szczęście w żaden sposób nie wpłynęło to na jej odbiór, dzięki czemu łatwo się przy niej zrelaksować. Tytuł ten polecam dosłownie każdemu, a jeżeli nie wiecie co sprawić bliskiej Wam osobie na świąteczny prezent, to zapraszam do księgarni. Czeka tam na Was okładkowy piesek, który z miłą chęcią przybędzie do nowego domu.
Biały N.
2017-11-18 18:38:18,
ocena: 5
Opinia użytkownika sklepu
Powieścią „Psiego najlepszego” jestem absolutnie zachwycona! Oczywiście staram się także patrzeć rozsądnie i dostrzegam pewne mankamenty tej historii. Czy jest nieco infantylna? Tak. Czy miejscami wylewa się z niej cukier? Owszem. To wszystko nie przeszkadza mi jednak w stwierdzeniu, że „Psiego najlepszego” to najbardziej urocza i wzruszająca powieść, jaką w tym roku przeczytałam (zakochałam się w niej mocniej niż w „Był sobie pies”). Przepiękna, przecudowna i idealna na święta. POLECAM GORĄCO!
Pełna recenzja dostępna na blogu Biały Notes:
[Adres usunięty]
Agnieszka D.
2017-11-16 12:22:25,
ocena: 5
Opinia użytkownika sklepu
To nie jest kontynuacja książki Był sobie pies. To po prostu kolejna książka o psach, tego samego autora, ale w zupełnie innej otoczce, klimacie i w zupełnie innej historii.
Jedno jest pewne: jest to kolejna przeurocza książka W. Bruce Camerona. Kocham jego twórczość, kocham jego podejście do zwierzaków. Uwielbiam wyobraźnię i to, jak wspaniale rozumie psy. Swoją zdolność interpretacji psich zachowań czy spojrzeń umieszcza w otoczce ciekawej fabuły, od której oderwać się nie sposób i serwuje nam tym samym taki wachlarz emocji, o jakim trudno zapomnieć jeszcze na długo po lekturze książki. Jego miłość do zwierząt, a szczególnie psów, widać w każdej scenie, jaką komponuje, a tym samym wydaje mi się, że sympatię do tych uroczych czworonogów potrafiłby rozbudzić chyba w każdym, kto ma choć odrobinę bijącego serca w piersi. Cokolwiek jeszcze nie napisze, ja chcę to przeczytać 😀
Psiego najlepszego to cudownie ciepła, pełna miłości i wzruszeń podróż prosto w psie objęcia w czasie zbliżającego się szybkimi krokami Bożego Narodzenia. Choć mamy dopiero połowę listopada, klimat świąt już otulił mnie swym czarem.
Oprócz psich bohaterów mamy też mężczyznę, który boryka się z problemami ukrytymi tak głęboko gdzieś w jego wnętrzu, że póki nie pojawiają się pieski, ON nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, co go tak naprawdę do tej pory w życiu bolało. I jak poradzić sobie z tym bólem, gdy za chwilę na horyzoncie pojawia się widmo nowych katastrof uczuciowych? Czasem jest takim zagubionym chłopcem, jednak zawsze z sercem na dłoni.
Czy płakałam? Cóż, nie tak jak w przypadku Był sobie pies, aczkolwiek przyznaję, że były momenty, gdy coś mnie za gardło ściskało. I to całkiem mocno. Jedna łezka poleciała, ale pewnie dlatego, że z powodu pracy zmuszona byłam odkładać tę powieść co kilka rozdziałów na bok i przez to nie mogłam wczuć się tak, jak powinnam. Dlatego wciąż uważam, że autor doskonale wie, jak wywołać łzy. Ale to takie łzy, które niekoniecznie muszą być gorzkie…
Wątek romantyczny był, choć nie zachwycił mnie jakoś specjalnie i to chyba najsłabszy punkt powieści. Nie było iskier, których szukam w takich wątkach, ale też mi ich nie brakowało. To nie ma być romantyczna historia na święta. Autor próbował coś tam sklecić i w sumie wyszło delikatne tło z serduszkiem w kącie, ale nie przyćmiewa głównej idei książki. Na całe szczęście.
Cieszę się ogromnie, że miałam przyjemność przeżyć tę przygodę. Spędzić święta (choć miesiąc przed świętami) z Joshem i jego wesołą psią gromadką, obserwować zmiany, jakie zachodzą w jego postrzeganiu świata oraz kreowaniu własnych uczuć, a także poznać psią naturę z zupełnie innej strony, o jakiej nie wiedziałam, bo nie wszystko jest takie oczywiste, jak się może wydawać. Cieszę się, że ktoś potrafił ubrać ten obrazek w takie słowa, które wyrażają tak wiele, choć wydają się być prostą historyjką o przygarnięciu bezpańskich zwierząt przez człowieka, który nie ma o psach zielonego, ani jakiegokolwiek innego pojęcia. Polecam!
[Adres usunięty]