Zamknij [X] |
Galeria
|
![]() |
![]() |
Książka Pawła Karpowicza przychodzi z nieocenioną pomocą – dostarcza wiedzy, która wyprowadza z pułapki redukcjonizmu w odniesieniu do medytacji, ale także wobec psychoterapii. Ukazuje obie dziedziny z szerokiej perspektywy. Uwzględnia wiedzę naukową, kontekst historyczno‑kulturowy i filozoficzny każdej z nich, a także własne doświadczenia Autora. Znajdziemy w niej wiele porządkujących informacji z dziedziny socjologii, psychologii, psychoterapii, religioznawstwa i innych, a równocześnie liczne ilustracje omawianych zagadnień zaczerpnięte z historii osobistej i praktyki medytacyjnej Autora.
To niezbędnik dla każdego, kto jest zainteresowany pogłębionym doskonaleniem siebie.
Benedykt Peczko
* * *
Autor Psychoterapii i medytacji zabiera nas w barwny świat swojego życia. Dzieli się doświadczeniami zdobytymi na ścieżce duchowego i osobistego rozwoju. Na tej drodze autor jest naszym przewodnikiem, który – jak sam napisał – doświadczył zarówno wzlotów, jak i upadków.
To unikatowa książka – szczera, otwarta i świadoma podróż, podczas której wędrujemy przez systemy i szkoły medytacji oraz poznajemy humanistyczny wymiar psychoterapii.
Dziękuję Ci, Pawle, za książkę Twojego życia!
Ryszard Adamiak
* * *
Ludzie naszej epoki są pochłonięci sprawami świata zewnętrznego, lecz gubią się w sprawach życia psychicznego wymagających odporności i specjalnego treningu wewnętrznego. Doświadczając zagubienia, dezorientacji bądź alienacji od samego siebie, szukają coraz częściej wsparcia i ratunku w psychoterapii.
Autor książki Psychoterapia i medytacja omawia modele i narzędzia psychoterapii, które pomagają uporządkować psychiczne wnętrze, a jednocześnie zwraca uwagę na duchowo‑religijny wymiar życia psychicznego, podkreślając praktyczne znaczenie medytacji jako metody wewnętrznego rozwoju.
Spis treści
Przedmowa – Benedykt Krzysztof Peczko
Przedmowa
Gdy w połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, będąc świeżo upieczonym magistrem psychologii, rozpoczynałem szkolenie w zakresie psychoterapii, pierwszym jego etapem było uczestnictwo we własnej terapii grupowej, a w kolejnych fazach także indywidualnej. Wtedy też pierwszy raz zetknąłem się z medytacją wzorowaną na praktykach buddyzmu zen jako metodą przygotowującą do sesji terapeutycznych, ale stanowiącą także ich dopełnienie i przedłużenie. Choć z początku nie rozumiałem, w jakim celu te dwie metody były łączone, to konsekwentnie podążałem za podawanymi nam instrukcjami. Z czasem zacząłem odkrywać, że sesje medytacji przed pracą terapeutyczną zwiększają zdolność rozpoznawania dominujących treści przelewających się przez umysł – wyobrażeń, analiz, porównań, ocen, wspomnień, przewidywań, komentarzy, a także towarzyszących im emocji i reakcji w ciele. Wielokrotnie ten nurt porywał mnie ze sobą i czułem się jak tonący, który nieporadnie trzepocze się i co chwila zanurza w spienionych, myślowo‑emocjonalnych odmętach.
Dzięki takim doświadczeniom, kiedy rozpoczynała się sesja psychoterapii, zarówno ja, jak i pozostali uczestnicy grupy od razu wiedzieliśmy, nad czym mamy pracować. Wcześniejsza medytacja pozwalała bowiem szybko odkrywać, co danego dnia było tematem numer jeden wypełniającym uwagę. Z kolei medytacja po sesjach terapeutycznych dawała czas i możliwość na lepsze „przetrawienie” i zintegrowanie tego, co działo się na przykład podczas psychodram, doznawanych wglądów czy procesów grupowych. Był to również czas, by ochłonąć po intensywnych przeżyciach emocjonalnych i interakcjach międzyludzkich.
Z biegiem czasu pojawiał się jednak jeszcze inny, nieoceniony efekt medytacji – zdolność obserwowania swoich myśli, uczuć, wrażeń zmysłowych itp., zachowując przy tym równocześnie coraz bardziej stabilną pozycję neutralnego świadka tego spektaklu, przyglądającego mu się z większego dystansu.
Ciekawym i równocześnie poruszającym zjawiskiem było to, że w miarę pogłębiania swojej psychoterapii oraz doświadczenia medytacyjnego wielu uczestników grup, a wśród nich również tacy, którzy kierowali się światopoglądem materialistycznym i określali siebie jako „niewierzących i niepraktykujących”, zaczynali stawiać sobie pytania, które wcześniej były im zupełnie obce: Skoro te wszystkie myśli i odczucia to nie ja, w takim razie kim lub czym jestem? Jaki jest sens mojego życia? Jakie jest moje miejsce w świecie? Jaki jest mój związek z całością istnienia? Co w związku z tym naprawdę się w życiu liczy? Te i wiele podobnych pytań moi koledzy i koleżanki wyrażali niekiedy z obawą, czy aby „nie wariują od całej tej terapii”. Działo się tak dlatego, że w miarę postępującego procesu terapeutycznego uczestnicy uwalniali się przynajmniej od części dawnych przeżyć urazowych, „zalegających” emocji, bolesnych wspomnień, niedomkniętych sytuacji i niekorzystnych nawyków zachowań, a równocześnie rozwijała się ich samoświadomość i odkrywali nowe perspektywy pozwalające widzieć swoje życie w niedostępny wcześniej sposób. Gdy dzięki psychoterapii i praktyce medytacyjnej sprawiali, że ciemne, ciężkie chmury spowijające ich psychikę stopniowo się rozrzedzały, przeświecało przez nie coraz więcej słońca i odkrywał się bezkres nieba zawsze ponad nimi obecnego. I to on właśnie w coraz większym stopniu przyciągał ich uwagę.
Wyzwalanie się z różnego rodzaju fałszywych identyfikacji to wyraźny postęp na ścieżce medytacji, ale także bardzo pozytywny efekt terapeutyczny.
Wiele zaburzeń funkcjonowania psychiki jest związanych z traktowaniem swoich myśli i stanów emocjonalnych tak samo (lub podobnie) jak zjawisk fizycznych. Jeśli na przykład ktoś zanurza się w swoim lęku, to subiektywnie „staje się” lękiem, który wydaje się wtedy mieć charakter obiektywny, fizyczny, wręcz namacalny i wszechogarniający. Gdy ktoś inny z kolei identyfikuje się z natrętnymi myślami, niską samooceną czy obrazami przedstawiającymi czarną przyszłość, to tworzy swój świat, w którym dominują realnie odczuwane cierpienie i beznadzieja. A potem już nie pamięta, że sam czy sama jest jego twórcą, reżyserem i scenarzystą, i zapomina przy tym, że to tylko sztuczna rzeczywistość, powołana do sztucznego istnienia przez samego czy samą siebie.
Zarówno psychoterapia, jak i medytacja pomagają wydobywać się z tych fałszywych identyfikacji, dlatego tak ważną rolę w psychoterapii odgrywa obecnie wywodząca się z tradycji buddyjskiej praktyka uważności (mindfulness). Lawinowo też rośnie liczba badań potwierdzających jej skuteczność w redukcji stresu, leczeniu depresji, zaburzeń lękowych, urazów potraumatycznych i wielu innych.
Medytacja w ogóle, w tym także praktyka uważności, stała się jednak również swego rodzaju „marką” na rynku terapii, coachingu, samorozwoju i pokrewnych dziedzin, gdzie nierzadko traktuje się ją po prostu jako kolejną „pastylkę”, która ma przynieść ulgę, albo jak produkt komercyjny, na który właśnie jest popyt. Stała się ona w pewien sposób modna i „trendy”, zgodnie z popularnym obecnie określeniem. Większość osób nie zdaje sobie przy tym sprawy, że taka czy inna metoda medytacji wykorzystywana między innymi w psychoterapii została wyjęta z szerszego systemu praktyk psychofizycznych, których celem od zawsze było coś więcej niż przyniesienie doraźnej ulgi. Medytacja na Wschodzie to droga rozwoju duchowego, aż do osiągnięcia wyzwolenia, przebudzenia i oświecenia, jak się to określa w tamtej części świata.
Benedykt Krzysztof Peczko
Sklep prowadzony przez: Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp.k. Al. Tysiąclecia Państwa Polskiego 6, 15-111 Białystok, NIP: 542-315-11-57, REGON: 200317860, KRS 0000569207 +48 85 674 36 19, sklep@czarymary.pl Copyright © 2004-2025 CzaryMary.pl |