Zamknij [X] |
Galeria
|
|
Alla Alicja Chrzanowska, do tej pory znana przede wszystkim z książek o Tarocie, postanowiła zwrócić się do szerszego grona Czytelników, tworząc zbiór opowiadań, które nie są związane wyłącznie z ezoteryką.
"Opowieści wróżki Alicji" adresowane są do tych osób, które potrzebują pocieszenia, zachęty, inspiracji, nadziei, wiary, miłości, mądrości życiowej i humoru. Książka jest autentyczna i ciepła oraz niepowtarzalna, jak życie i równie, jak ono interesująca.
Fragment:
Pierwsze opowiadanie, które napisałam jako ostatnie
Czy zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego niektórzy ludzie piszą książki, dlaczego tworzą opowiadania, eseje, powieści, nowele? Czy sprawia to przypadek, czy tkwi w tym jakaś tajemnica? Co ich do tego skłania? Nie mogę odpowiedzieć za wszystkich, ale mogę opowiedzieć Ci o tym, jak to było ze mną, Allą Alicją Chrzanowską. Skoro otworzyłeś tę książkę i czytasz te słowa, posłuchaj.
W cudownym, starym domu stojącym na skraju lasu i otoczonym ogromnym sadem, żyło czworo starszych ludzi i dziecko - wrażliwe, ciekawe świata, o bujnej wyobraźni. To dziecko nie miało towarzyszy zabaw w swoim wieku. Było niejako skazane na obcowanie wyłącznie z dorosłymi, często starszymi o dwa, a nawet trzy pokolenia. Brakowało mu przyjaciółki od serca, z którą mogłoby dzielić dziecięce tajemnice, kolegów i koleżanek, z którymi można byłoby lepić bałwana, grać w dwa ognie i wspinać się na drzewa, więc czuło się ogromnie samotne. Zaczęło zaludniać swoje otoczenie wyimaginowanymi istotami, które zajęły miejsce realnych i wypełniły pustkę. Tym dzieckiem byłam ja.
Pewnego razu siedziałam na gałęzi mojej ulubionej "przyjaciółki", starej jabłoni antonówki i zastanawiałam się, kim chcę być, jak dorosnę. Miałam siedem lat i bardzo poważne podejście do życia. Problem był wielkiej wagi, tym bardziej, że właśnie rozpoczęłam naukę w szkole, a ja nie umiałam się jeszcze jednoznacznie określić. Tak więc siedziałam wśród szmeru i szelestu liści i pytałam siebie, co mam w przyszłości robić. Wtem nagle mocniej powiał wiatr i wydobył z nich odpowiedź:
- Pisz, zostań pisarką, opowiedz innym o tym świecie, który widzisz i słyszysz tylko ty.
Olśniona zeskoczyłam z drzewa i przywołałam moich wyimaginowanych przyjaciół, by im pierwszym oznajmić moją własną Dobrą Nowinę:
- Będę pisać! Opowiem o was i o wielu innych cudach, które żyją w mojej głowie. Sprawię, że pod wpływem moich słów i wizji ludzie będą śmiać się i płakać. Będę dawać im nadzieję i pokazywać światło w ciemnościach.
Moje postanowienie było niezłomne i od tamtej pory każdy, kto pytał mnie, kim chcę zostać, słyszał nieodmiennie tą samą odpowiedź:
- Będę pisarką.
Najpierw było to marzenie, lecz z biegiem lat zmieniło się w konkretny plan, który pomimo młodego wieku konsekwentnie realizowałam. Po ukończeniu szkoły podstawowej poszłam do najlepszego w moim mieście liceum, do klasy humanistycznej, gdyż kolejnym zaplanowanym krokiem, wykonanie którego ułatwiało ukończenie tego profilu nauki, były studia na polonistyce. No i czytałam. Zachłannie, zaborczo, aż do przesady. Zanurzałam się w świat książkowych bohaterów, żyłam ich życiem, lecz wciąż sobie powtarzałam:
- Napiszesz prawdziwsze, lepsze, ciekawsze, bogatsze, barwniejsze historie.
Kiedy dostałam się na studia, miałam już w swoim dorobku literackim setki wierszy, z których kilka uważałam za naprawdę dobre. O, odwago młodości, jakże mi ciebie teraz brakuje. Nie zastanawiając się długo rozesłałam je do kilku czasopism i kiedy po miesiącu zobaczyłam aż trzy wydrukowane w ogólnopolskim miesięczniku, poczułam się prawdziwym literatem. No, a kiedy przesłano mi honorarium...
Następne miesiące do dziś wydają mi się snem. Studiowałam wymarzoną polonistykę. Moje wiersze drukowano w prasie ogólnopolskiej, brałam udział w konkursach i turniejach poetyckich i zawsze plasowałam się jeśli nie na pierwszym miejscu, to przynajmniej w pierwszej trójce. W końcu pojawiła się też propozycja wydania debiutanckiego tomiku, a w dodatku w moim życiu pojawiła się Miłość. Tak przynajmniej ją odbierałam, właśnie przez duże M. Jakże bardzo się tutaj myliłam. To, co uznałam za wielką Miłość, prawie mnie zniszczyło, zabiło kreatywność, stłumiło wyobraźnię.
Wyszłam za mąż. Wcześniej bardzo chciałam mieć własną maszynę do pisania, bo 20 lat temu ona stanowiła szczyt marzeń młodego pisarza, lecz ogłupiała wydałam zaoszczędzone na ten cel pieniądze na obrączki. Przerwałam studia; Urodziłam dziecko; Pracowałam jako rejestratorka medyczna w przychodni i to tylko dzięki łasce i protekcji teściowej; Tylko czasami wiatr przynosił szum liści starej jabłoni:
"To nie tak miało być, nie tak"
Czas upływał, lata mijały. Oprzytomniałam, rozwiodłam się. Od nowa zaczęłam budować siebie i swoje życie. Skończyłam studia, wychowywałam córkę, spotkałam nową miłość, na szczęście teraz zwyczajną, ludzką, przez małe "m" i dlatego lepszą i prawdziwszą. Odkryłam inny świat, świat wewnętrzny. Zagłębiłam się w stare nauki, w wiedzę ezoteryczną. Żyłam lepiej, pełniej, ale nadal od czasu do czasu słyszałam dziwny szept:
"Jednak nie tak miało być, nie tak"
Napisałam osiem książek o Tarocie, uczyłam innych, jak zgłębiać jego tajniki. Pomagałam ludziom przy pomocy tej magicznej talii kart rozwiązywać problemy życiowe, znajdywać wyjście z trudnych sytuacji, lecz ciągle czułam, że to nie to, że nie o to mi chodziło. Wciąż słyszałam, jak żółte, jesienne liście starej jabłoni szumią:
" Pisz. Dotrzymaj obietnicy"
Ciągle czułam niedosyt, ale bałam się z nim zmierzyć. I pewnie nie czytałbyś teraz tych słów, gdyby w moje ręce nie trafiła książka Paulo Coelho "Alchemik". Przeczytałam ją z wypiekami na twarzy i ze łzami w oczach. Zrozumiałam, że muszę iść za swoją Legendą tak, jak poszedł bohater książki i jej autor, dlatego napisałam te opowiadania i będę pisać dalej. Cieszę się, że po prawie 40 latach nadal słyszę ten szept wydobyty przez wiatr z liści jabłoni i że wreszcie mogę być wierna danej sobie i światu obietnicy. Ot i cała tajemnica.
Być może, że to, co tu przedstawiłam i prawdy, które opisałam nie są czymś wybitnym, ale za to na pewno niepowtarzalnym. Wszystko, o czym Ci opowiadam, widziałam, słyszałam, przeżyłam lub czułam osobiście. Jeśli jesteś człowiekiem racjonalnym i kierujesz się wyłącznie rozumem, nie czytaj dalej tej książki. Pisałam ją do osób pełnych, kompletnych, do tych, którzy umieją odbierać życie tak rozumem, jak i sercem, wyobraźnią, intuicją, duszą, całym sobą. Jeśli do nich należysz, czytaj dalej - nie zawiedziesz się, a ja ze spokojem powierzę Twoim dłoniom tę książkę i moją Legendę. Życzę, by pomogła Ci odnaleźć swoją własną Opowieść.
Sklep prowadzony przez: Glosel spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp.k. Al. Tysiąclecia Państwa Polskiego 6, 15-111 Białystok, NIP: 542-315-11-57, REGON: 200317860, KRS 0000569207 +48 85 674 36 19, sklep@czarymary.pl Copyright © 2004-2024 CzaryMary.pl |